Niezwykły Świat


Napisz odpowiedź

Napisz nowego posta

Kliknij w ciemne pole na obrazku, aby wysłać wiadomość.

Powrót

Podgląd wątku (najnowsze pierwsze)

Willczyca68
03-07-15 19:25:15

xD Zabiłam normalność w Bratniej Duszy i teraz jest jak jest xD
Ja też xD I w dwa dni z zimy zrobiło się lato xD Plus trza Florka sprowadzić, bo za długie ma wakacje xD
Do końca weny ^^ Przynajmniej ja xD
Ja też, ale cii xD

Willczyca68
03-07-15 14:32:18

No to proszę, życzyłaś sb ciąg dalszy, więc będzie spam xD Trochę krótki, bo ktoś (ja) zajmuje się opóźnianiem pisania ff i w efekcie idzie powoli xD No ale masz xD (pogrubione= BD, moje normalnie. Wrzucam to, żeby było widać jak ona świetnie pisze i jak jej się nie-świetnie odwdzięczam xD)

- Następnym razem ostrzegaj, dobra? - Mówił Krystian wstając i otrzepując się z nieistniejącego kurzu.
- Dobra, dobra. - Mruknął szczerząc się cały czas.
- Pytanko, gdzie ten zoologiczny? - Zapytała Oliwia i widząc otwierającą się buzię Mattiego dodała. - Nie, nigdy nie byłam tu w zoologicznym.
- Kawałek. - Odparł Krystian, który chyba najlepiej z nich wiedział gdzie co jest. - Dojdziemy w jakieś 10 minut.
- To świetnie. - Ucieszyła się. - Bo za jakąś godzinę powinnam być w domu. Z tego co pamiętam, ty też. - Mruknęła do Czułka.
- Przecież u mnie w domu nie ma rod - Urwał czując przygniatający but dziewczyny na swojej nodze. Zerknęła na niego pokazując zegarek. - A, faktycznie. Dzięki.
- Wtedy będzie już ciemno. - Wyjaśniła dziewczyna. - Jak jest ciemno wolę siedzieć w domu, bo coś ostatnio jakieś dziwne rzeczy się dzieją.
- Co masz na myśli? - Powiedział przerażony Mattie.
- Nieżywe dusze mieszkańców tego miasta dryfują wtedy szukając okazji by znaleźć się znowu w jakimś ciele.
- C-co? - Jąkał się blondyn. - Mogą mnie opętać?
- Niestety tak. Najgorsze jest to, że dzisiaj w nocy oprócz dusz poszukujących ciała, będą też chodzić zombiaki poszukujące dusz.
- Zombiaki się do mnie dorwą, już po mnie! - Krzyczał w panice.
- Zombie żywią się mózgiem. - Mruknęła dziewczyna. - Jesteś bezpieczny.
Wszyscy wybuchli śmiechem patrząc na łatwowiernego chłopaka.
- No bardzo śmieszne, zaraz mi przepona walnie. - Mówił z nutką sarkazmu uśmiechając się do wszystkich.
- A tak zupełnie serio? - Zapytał Albert. - Czemu musisz być w domu.
- Bo wieczorem, będąc z wami w zupełnie obcym mi miejscu, a niedawno u naszego psorka doszło do podpalenia, jednak bardziej komfortowa wydaje mi się opcja siedzenia w domu. - Na słowa "niedawno u naszego psorka..." Zerknęła na Dezego uświadamiając mu, że w każdej chwili mogą się spodziewać sms-a od nadawcy.
- No chyba, że tak. - Mruknął Krystian.
- Dobra, lecimy bo się z tym zoologicznym do jutra nie wyrobimy. - Mruknął Dezy pomagając wstać wszystkim po kolei.

Znowu ruszyli całą grupą, potrącani przez niezadowolonych piszych, którym nie podobało się, że przyjaciele zajmują praktycznie całą ścieżkę. Uznali, że wygodniej będzie się trochę podzielić, w czego efekcie prowadził Dezy i Oliwia, a pozostała trójka wlokła się z tyłu.
- Weźcie mnie przygarnijcie, ja już z nimi nie mogę! - przed wyjściem z parku Krystian wrył się między pierwszą parę. - Albert złapał wiewiórkę i męczy Mattiego! Oni są nienormalni! -
Dezy i Oliwia odwrócili się zaciekawieni.
Mattie biegał dookoła, jakby był opętany, Albert tylko stał, nie mogąc oddychać ze śmiechu. W jego rękach faktycznie było niewielkie rude stworzonko, rozglądające się dookoła. Dziwne, nie próbowało nawet uciekać.
- Jak ty złapałeś wiewiórkę?! - zapytali obydwoje, patrząc na czarnowłosego, podczas gdy Mattie schował się za nimi, z wzrokiem utkwionym w Albercie.
- On jest przerażający i to coś też. Pasują do siebie. - powiedział trzęsącym się głosem. Reszta tylko uśmiechnęła się szerzej.
- A co byś zrobił gdyby zdarzyła się przypadkiem... no nie wiem... apokalipsa wiewiórek? - Mówił Dezy dając dyskretny znak Oliwii. Zobaczyła, że Albert ma w rękach orzechy, uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Zwiał bym do pokoju i zabarykadował się w nim z kilkunastoma paczkami chipsów i ogromnego zapasu picia oglądając "Modę na sukces", przez oglądanie tego miałbym sen gwarantowany.
- A gdyby tak, pytam czysto teoretycznie. - Ciągnął Czułek. - Z niewiadomych powodów nagle napadła cię któraś z wiewiórek?
- Mam pewne podejrzenia co do 'czysto teoretycznie'. - Mattie lekko zmrużył oczy. - Wtedy na pewno zaczął bym uciekać, a co?
- Nic, nic. Tak pytam. - Powiedział w chwili kiedy dziewczyna niepostrzeżenie wrzuciła do kaptura Mattiego kilka orzechów.
- Dooobra. - Spojrzał podejrzanie na twarze rówieśników wyszczerzone w ogromnym uśmiechu.
- Albert, zostaw tą wiewiórkę i chodź. - Powiedział Dezy.
Albert posłusznie zostawił wiewiórkę. Małe zwierzątko stanęło na przednich łapkach i zaczęło wąchać. Jej łepek skierował się w stronę Mattiego, który powoli zaczął się cofać. Gryzoń podchodził coraz bliżej chłopaka, a ten powolutku się cofał.
- Co ty robisz? - Zapytał Krystian.
- Dinozaury nie reagowały na ruch, może z wiewiórkami jest tak samo-
Na te słowa wiewiórka rzuciła się do morderczego biegu za wystraszonym chłopakiem.
- On wyciąga chyba ze 40km/h. - Dezy zaczął płakać ze śmiechu.
Jak na nieszczęście chłopak pobiegł z powrotem do parku. Zaczął się deszcz wiewiórek, a gromada ledwo trzymała się na nogach albo podpierali się wzajemnie o siebie.
Po kilku minutach z parku wyszedł cały obdrapany w w podartych ciuchach z miną sugerującą okrutną i bolesną zemstę Mattie.
- A co do tej apokalipsy... - Zaczął Czułek.
- Ja ci tu dam apokalipsę. Choć no tu! - Krzyknął i rzucił się w pogoń za dalej śmiejącym się chłopakiem.

- No proszę, nawet on umie być agresywny jak się go nieco zmotywuje. - mruknął Albert, idący obok Oliwii i Krystiana. Wyszli z parku, pozostała dwójka wkrótce ich dogoniła. Mattie wyglądał tak samo beznadziejnie jak chwilę temu, Dezy był tylko poczochrany.
- On? Agresywny? Już moja lodówka jest bardziej niebezpieczna. - prychnął Krystian.
- Spiking of lodówka, pamiętaj, że mi te lody wisisz. A Albert pizzę. - mruknął Mattie, przyglądając się swojemu odbiciu w telefonie.
- Niby za co?! -
- Jak myślisz? - Mattie spojrzał na czarnowłosego z wyrzutem, reszta uśmiechnęła się szeroko.
- Dobra, ruszcie te leniwe tyłki bo do jutra tam nie dojdziemy.  - Poganiała ich Oliwia.
Albert dalej nie wiedział o co kaman. Za to Mattie patrzył na niego podejrzliwie i w razie potrzeby obserwował dokładnie każdy jego ruch.
Po dokładnie 10 minutach jak przewidział Krystian znaleźli się pod zoologicznym. Zanim jednak otworzyli drzwi Mattie zaczął przemowę.
- Nie próbujcie żadnych sztuczek, bo jak ja się dowiem czego się boicie to będziecie mieć tu jesień średniowiecza, II wojnę światową, armagedon...-
- Do rzeczy . - Przerwał Dezy. - O co ci chodzi?
- Powiem to najprościej i najdelikatniej jak potrafię. - Nastała kilkusekundowa minuta ciszy po czym usłyszeli krzyk.
- NIE STRASZCIE MNIE DO JASNEJ ANIELKI WIEWIÓRKAMI! - Krzyknął i zorientował się, że jest bardziej skierowany w stronę wychodzącej pary niż przyjaciół bliskich od padnięcia na ziemi ze śmiechu.

- Zaczynam się powoli zastanawiac, po co go wzięliśmy... - mruknął Krystian, kiedy weszli do sklepu pod nieprzychylnym spojrzeniem sprzedawcy. Dezy tylko sie usmiechnal
- Oki, ja lece z Krystianem na gryzonie, reszta moze chasac i szukac czegos ciekawego. Tylko nie glaskaj wszystkiego co zobacztsz. - ostatnie skierowane bylo do Mattiego, juz siegajacego po wielkiego, bialego krolika. Albert odciagnal go, zabierajac z oczu sprzedawcy i poza zasieg futrzaka.
- Pfff... - blondyn skrzyzowal rece.
- Nadal masz na mnie focha? Nic ci nie zrobilem! - zmarszczyl brwi Albert.
- Nic?! Ty to nazywasz nicz--
Czarnowlosy zaslonil mu usta ręką.
-Jestesmy w sklepie, zachowuj sie! Albo Krystian nie bedzie jedynym, ktory wyjdzie stad z wiewiora. -
Chwila ciszy, po czym Mattie zdejmuje jego dlon z ust. Ma poirytowane spojrzenie, dziwnie inne od tego przyglupiego i wesolego co zwykle.
- O tym ja wlasnie mowie. Kurcze, czy ty