Niezwykły Świat


#81 19-11-15 18:37:25

 Willczyca68

Czarnoksiężnik z Krainy Koszmaru

Punktów :   

Re: ~Różne fragmenty

Moje są gorsze, thx że wg komentujesz :P
Na wyzywanie tego na pewno nie wrzucę, bo nie ma pościgów i wybuchów jak tego (poniekąd) wymaga polecenie XD Ale tak trochu pracuję nad tym Superhirołem, tylko jak dotąd nic z tego nie wynikło XD Ale nie ważne XD
He he he XD

A tak aktualnie to jestem na etapie lamienia wszystkiego za co się tknę, więc... Więc? Więc postanowiłam, że jak gdzieś znajdę przypadkowo jakieś ćwiczenia na pisanie, to nie ważne jak głupie (mi się) będą (wydawać), to je zrobię. Efekt? Mam tekst :v

Polecenie wyglądało (w skrócie) następująco (i przy okazji zachęcam was do zrobienia tego samego, bo fajnie by mi było porównać mój sh!t z waszymi protekstami XD):
"To ćwiczenie jest bardzo proste – przedstawiam Wam jednozdaniową sytuację wyjściową, a Wy rozbudowujecie ją o emocje.

1). Upadłem na kolana i zacząłem płakać.
2). Zgodził się, co bardzo mnie ucieszyło.
3). Krzyś postanowił, że zacznie grać na flecie.
4). Marysia bardzo się zdenerwowała, bo spadła z krzesła.
5). Zasmucił ich ten fakt.
6). Byłam zdruzgotana i ugięły się pode mną kolana.
7). Zastanawiałam się, jak mogę to zmienić.
8). Krzyś pozwolił jej pogrążyć się w rozpaczy."

A bezsensowne fragmenty, które wilczu był w stanie napisać wyglądają następująco:

1)Przez chwilę stałem jak sparaliżowany, patrząc się pusto w przestrzeń. Kolana ugięły się pode mną i powoli opadłem na podłogę, chowając twarz w dłoniach. Ona nie mogła…! Po prostu nie mogła! … Moje ramiona zaczęły się trząść, z oczu poleciały łzy. Moje życie właśnie straciło sens…

2) Zapadła chwila niezręcznej ciszy, po czym chłopak nieznacznie skinął głową na znak zgody. Myślałem, że szczęście rozsadzi mnie od środka! Uśmiechnąłem się szeroko, czułem, że cały promienieję. Nawet krzywe spojrzenia ludzi dookoła nie były w stanie zniszczyć mojej radości.
- Nie pożałujesz! – powiedziałem, machając mu na pożegnanie i odchodząc niemal tanecznym krokiem.

3) Wszystko zaczęło się, kiedy Olga przytargała do domu flet. Głupia, drewniana rurka z dziurkami nie była w stanie zagrać żadnej melodii, a w ustach dziewczyny zmieniała się w serię piskliwych dźwięków będących w stanie powalić słonia. Ale Krzyś widział w niej potencjał. Zwinął ją raz sprzed nosa siostry i na próbę dmuchnął, a powstała muzyka zwróciła uwagę nawet zapracowanego ojca, który skwitował ją „Nieźle”. Zachęcony Krzyś postanowił, że zacznie grać na flecie. Nawet więcej, będzie najlepszym flecistą w okolicy, a kiedyś kto wie, może i na całym świecie?

4) Dla Marysi ten dzień i tak już był koszmarem. Najpierw wstała z odstającymi włosami, których do porządku nie sprowadziła nawet nowa prostownica. Potem wylała na siebie herbatę, udało jej się również spóźnić na autobus i w efekcie szła do szkoły na piechotę. Dotarła w sam raz na połowę pierwszej lekcji, matematyki z znienawidzoną nauczycielką. Chcąc zademonstrować, jak bardzo nie interesują jej komentarze co do jej osoby postanowiła ze złością usiąść na krześle. Niestety źle obliczyła odległość i w efekcie ześlizgnęła się z krańca stołka i wylądowała na ziemi w akompaniamencie śmiechu klasy.

5) – Trzy plus – skwitował nauczyciel i ruszył dalej, oglądając pozostałe projekty. Przyjaciele spojrzeli po sobie, a potem znowu na duży plakat. Na jasnym kartonie były trzy flagi o kształcie państw, do których należą, otoczone informacjami i paroma zdjęciami. Efekt ich tygodniowej pracy, w który włożyli więcej serca, niż można by pomyśleć.
- Trzy plus? – Kamila spojrzała ze smutkiem po reszcie. – Tego się nie spodziewałam…
- Zasługujemy przynajmniej na cztery… - mruknął Michał, zwijając plakat w rulon. – Owszem, zapomnieliśmy o nagłówku i paru nikogo nie interesujących statystykach, ale kurcze, wizualnie to jest pierwsza klasa!
- Cicho! – Lidia położyła mu rękę na ramieniu, widząc jak na jego twarzy pojawiają się rumieńce złości. – On nas nie cierpi, więc nawet przedstawiając miliony powodów dlaczego powinniśmy mieć lepszą ocenę zostawi nam to co jest. Zresztą to wcale nie jest takie świetne…
- Po czyjej stronie jesteś? – fuknął chłopak, siadając ze złością i podpierając twarz ręką.
- Lidia może mieć trochę racji, ale i tak powinien ocenić wkład pracy. Te flagi są perfekcyjne, kontury też, wybraliśmy najlepsze zdjęcia i zredagowaliśmy fajnie tekst…

6) Byłam zdruzgotana. Ta sytuacja mnie przerosła, teraz zniknęła już nawet złość, zastąpiły ją łzy. Kolana się pode mną ugięły, opadłam na posadzkę. Schowałam twarz w rękach i pozwoliłam sobie na cichy szloch, do momentu aż nie usłyszałam kroków. Chwilę później drzwi do pokoju otworzyły się, ktoś zapalił światło i na moment nastała cisza, przerywana tylko moimi pociągnięciami nosem.

7) – Czy jest coś, co mogę zrobić?- zapytałam, ale panienka Rosaline obrzuciła mnie tylko morderczym spojrzeniem.
- Wystarczająco już zrobiłaś! Zejdź mi z oczu! – krzyknęła, odprawiając mnie ruchem ręki. – I zawołaj Halinę, ona naprawi twoje błędy znacznie skuteczniej i sprawniej, niż ty, niezdaro!
Zgodnie z poleceniem zniknęłam z pokoju, szukając starszej służącej. Mimo wszystko mój mózg pracował na najwyższych obrotach, starając się znaleźć rozwiązanie problemu. Gdy byłam w połowie drogi do pomieszczenia dla służby wpadłam na genialny pomysł. Przyśpieszyłam kroku z nadzieją, że Halina mnie wysłucha.

8) –Bo ty i tak nic nie rozumiesz! – krzyczała, a on tylko stał nad nią, patrząc jak płacze, rzuca się i wrzeszczy. Mówiła, że to jego wina, że nigdy nie pojmie, jak bardzo zniszczył jej życie. Ale to był przecież tylko jeden sms, jedna wiadomość. Cokolwiek się wydarzyło, Krzyś nie miał o tym pojęcia, a nikt nie chciał mu wytłumaczyć.
Dlatego nie był też w stanie się obronić, bo jak, skoro nie wie nawet przed czym?
Odwrócił się więc i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Jej płacz odprowadził go aż do schodów, gdy nagle urwał się bez powodu. Ale Krzyś nie wrócił do dziewczyny, może nawet nie zauważył złowrogiej ciszy, zbyt pogrążony w myśleniu o tajemnicy skrywanej przed nim przez przyjaciół.

   Drugie ćwiczenie, które wymagałoby ode mnie większej kreatywności niż suche opisy sobie darowałam, bo jak na razie już sam fakt, że napisałam to wyżej to sukces XD


http://24.media.tumblr.com/0232abe377ce40acda04905969a7cf65/tumblr_mn80xeWQna1r2uvl2o2_500.gif

Offline

#82 20-11-15 21:42:00

 Willczyca68

Czarnoksiężnik z Krainy Koszmaru

Punktów :   

Re: ~Różne fragmenty

Jezu, ja się wykończę z pisaniem tego debilnego wyzwania... Nie jestem w stanie zupełnie nic napisać, rozwinąć pomysłu czy wg czegokolwiek. Nawet takiego totalnie zwykłego, nudnego scenariusza, który przerabiałyśmy milion razy... Nic. -,-

W każdym razie efektem są wyrwane z kontekstu bezsensowne fragmenty, którymi będę sobie spamić, bo czemu by nie... Najwyżej się potem pousuwa XD

~*~

Żarówka pęka i w pokoju zapada kompletny mrok. Słychać tylko mój ciężki oddech i jego krzyk, kiedy przemiana dobiega końca. Potem pada na kolana, a ja rzucam w jego stronę ubrania. Ubiera się, starając się nie wydawać żadnych zbędnych dźwięków, ale nie tak łatwo ukryć ogarniający całe ciało ból.
- Już.
Wzdrygam się na dźwięk jego głosu. Prawie zapomniałem, że umie mówić, a nie tylko warczeć i wyć…
W mojej ręce materializuje się kula światła, rzucając słabą poświatę dookoła. Pokój na strychu wygląda tak beznadziejnie jak zwykle, tylko bez dyndającej u sufitu żarówki.
„Idziemy” rysuję palcem w powietrzu, zostawiając świetlisty ślad. Chłopak kiwa głową i kierujemy się w stronę schodów. Nie odwracam się, chociaż powinienem mu pomóc.
Nie tym razem.

~*~


http://24.media.tumblr.com/0232abe377ce40acda04905969a7cf65/tumblr_mn80xeWQna1r2uvl2o2_500.gif

Offline

#83 10-01-16 13:16:23

 Willczyca68

Czarnoksiężnik z Krainy Koszmaru

Punktów :   

Re: ~Różne fragmenty

Odpowiadam po dwóch miechach, lol. Tak więc... Thx? XD Nigdy nie czytałam żadnych takich książek, więc nie wiem o co dokładniej chodzi, ale wygląda i smakuje jak komplement, więc dzięki wielkie XD

Jednak po dwóch miesiącach wróciłam do starego (pełnego błędów) stylu pisania i... Myślałam, nad machnięciem jakiegoś nie łonszotowego opowiadania, wykorzystując ten pomysł z zwierznakami, tylko trochu zmodyfikowany. I zaczęłam to pisać, ale wyszło pełne błędów i dziwne, a nie umiem za bardzo tego zmienić, żeby informacje zostały. Dzięki Bratniej Duszy doczekało się to jednak przepisania do Worda, a teraz jak myślę, to w sumie skoro już jest, to mogę wrzucić, no nie?
Dlatego zadanie specjalne dla Storm, albo kogokolwiek, komu chce się w to bawić - plz o nie tylko pokazanie błędów, ale też wrzucenie zdania, które mogłabym wrzucić zamiast tego. Zwłaszcza na starcie, gdzie są dość... problematyczne powtórzenia XD
Uwaga, tekst posiada wrzucone w nawiasie notki, których nie chce mi się usuwać, bo na razie nie leci na tumblra ani wattpada XD
~Enjoy ^^

~*~

"Zwierznaki to symbole zwierząt, które niektóry posiadają od urodzenia, innym pojawiają się w trakcie życia, a których reszta społeczeństwa zupełnie nie posiada. Człowiek ze znakiem również nazywany jest 'zwierznakiem'. (pofftuuuszenieee ;-; XD) Od 'normalnych' aka bezzakowców czasem odróżnia go znamię ze zwierzęciem gdzieś na ciele, wyglądające jak tatuaż. Jednak częściej posiadacz ma cechy charakteru i wyglądu pasujące do symbolu. Pojawiają się też ludzie, zwłaszcza 'czystej krwi', którzy mają zwierzęce elementy, na przykład rogi, uszy, ogony. Większość ma też wyostrzone zmysły oraz umiejętność przemiany w własne zwierzę. Ci bardziej wyjątkowi mogą mieć również inne 'specjalne umiejętności', których używanie w dawnych czasach kończyłyby się na stosie u boku wiedźm.
Zwierznaki współistniały z 'normalnymi' ludźmi od zawsze, chociaż relacje między nimi nigdy nie były najlepsze. Dawniej traktowano ich zupełnie jak zwierzęta, urządzano polowania lub łapano do niewoli. Jednak wywalczyli sobie wolność i równe prawa, od wieków żyją z nami w zgodzie, a wręcz zaczynają powoli przejmować władzę.
Oficjalnie hierarchia społeczna(?) zniknęła, każdy jest równy. Jednak na co dzień wygląda to nieco inaczej. 'Dobre' zwierznaki, jak Lwy czy Jelenie są na samej górze, zwłaszcza wpływowe rody czystej krwi, które dorobiły się fortuny i szacunku. Bogaci i również ważni normalni są na równi, lub lekko pod Szlachetnymi . Na środku znajdują się zupełnie zwyczajni bezznakowcy, tacy jak ja i ty. Niżej są ludzie, którzy z różnych powodów wylądowali w ciemnych dzielnicach, a na samym dole... Wyrzutki.
Wyrzutki to niechciane, źle kojarzące się zwierznaki. Oficjalnie nie ważne, czy masz na piersi Lwa, czy Węża, masz te same prawa. Jednak stereotypy skądś się wzięły, a ludzie z źle kojarzącymi się zwierznakami zazwyczaj są tak źli, jak mówią w mediach. Dlatego większość z nich się ukrywa, przysłaniając zły znak milionem tatuaży lub zwyczajnie chowając pod ubraniami, jeżeli mogą. Mało kto decyduje się na ujawnienie, ze względu na wszechobecną niechęć do Wyrzutków. Dawniej w nagrodę dostawali pomoc od Urzędu Ochrony Praw Zwierznaków, ale potem to zniesiono, bez podania dokładniejszej przyczyny.
(Miliony powtózeń, yay. Plus skip, bo w połowie pisania tego wyżej już pisałam z pamięci, a nie z tekstu obok, więc trochę straciło sens i nie ma płynnego przejścia, tylko wyrwany z kontekstu następny akapit. Ups XD)
Od czasu, gdy normalni i zwierznaki zaczęli łączyć się w pary powstało wiele rodzin mieszanej krwi, więc świat papierów musiał się do tego przystosować. Skoro jest możliwość, że dziecko urodzi się normalne, na osiemnastkę dostanie zwierznaka, a dwadzieścia lat później zostanie bezznakowcem, to "dla naszego bezpieczeństwa" musimy co dwa lata brać udział w badaniu na obecność zwierznaka. Oczywiście jeżeli nie jesteśmy czystej krwi, bo tam to wszystko jest jasne.
No i jeżeli zauważymy u siebie jakieś zmiany, to mamy natychmiast zgłosić się do odpowiedniej instytucji.
***
Jednak u mnie, pomimo siedmiu codwuletnich (czyli 7x2=14, plus pierwsze badanie miała jak miała 2 lata, czyli teraz ma 16l , tak? Dobrze myślę? XD Bo pierwsze są tuż po urodzeniu i nie liczą się do 'codwuletnich'. Tak? XD) badań nie znaleziono żadnego śladu zwierznaka.
- Wciąż jesteś normalna! - mówi wyszczerzona pielęgniarka, przeglądając moje wyniki. Zapisuje coś krzywym pismem w czerwonej książeczce i przybija pieczątkę w odpowiednim miejscu.
Ja tylko kiwam głową, powoli tracąc humor. Wstaję z fotela, przypominającego te u dentysty, zabieram książeczkę i wychodzę z gabinetu, mrucząc ciche "Dziękuję" i żegnając się.
Zamykam za sobą drzwi i rozglądam się po poczekalni, szukając wzrokiem mojej starszej siostry.
Szczerze, trudno jej nie zauważyć. Jest wysoka, jej długie białe włosy wręcz świecą w słabo oświetlonym pomieszczeniu. Siedzi nienagannie wyprostowana, z książką na kolanach i srebrzystej torebce leżącej przy nogach krzesła.
Na dźwięk otwieranych drzwi odwraca się, krystalicznie błękitne oczy natychmiast mnie zauważają. Wstaje, chowając książkę do torebki i czeka, aż do niej podejdę.
Potem ruszamy korytarzem w stronę wyjścia, ona delikatnym kobiecym krokiem, ja przygarbiona, szurajac butami.
- Jak wyniki? - pyta. Nie odpowiadam, podaję jej książeczkę i wpycham ręce do kieszeni.
Ona tylko kiwa głową, doskonale wiedząc, co oznacza ta reakcja. Otwiera przede mną drzwi i wychodzimy na parking przed budynkiem. Kierujemy się w stronę małego, srebrnego samochodziku, zaparkowanego niedaleko wejścia.
- Teraz do domu? - pytam, wsiadając do środka.
Alina zajmuje miejsce przed kierownicą, zapina pasy i upewnia się, że ja zrobiłam to samo. Obydwie sprawdzamy godzinę na telefonie w tym samym momencie.
- Nie, masz jeszcze dwie lekcje - stwierdza, po czym przekręca kluczyk i samochód wyjeżdża z parkingu, po chwili włączając się do ruchu.
- Dwie lekcje? Żartujesz sobie? - prycham. - Nie opłaca ci się, za godzinę z hakiem i tak będziesz musiała po mnie przyjechać.
- Może mi się nie opłacać, ale nie opuścisz lekcji. Mama mnie zabije.
- Nikt nie mówił, że musi wiedzieć.
- Jeżeli nie pójdziesz na te lekcje, to nie będziesz miała notatek. Obydwie wiemy, że na pewno ich nie uzupełnisz, a to znaczy, że nie będziesz miała z czego się uczyć. Przez to znowu dostniesz słabe oceny, a o tym mama na pewno się dowie. A jeżeli tak się stanie, to już nigdy mi nie zaufa, więc w efekcie uziemisz nas obie. Nie dziękuję, idziesz do szkoły i koniec dyskusji.
Włącza radio, żeby uciszyć moje ewentualne słowa protestu, ale ja tylko prycham ze złością i wlepiam wzrok w świat za szybą.
Oczywiście, że jej nie przegadam, jest Zwierznakiem, Białą Sową. Nawet, jeżeli nie poda logicznych argumentów (co jest prawie niemożliwe), to pod koniec powoła się na symbol, jakby to miało jej zagwarantować rację.
Wzdycham z irytacją. Czemu akurat to ona ma zwierznak? W rodzinie ostatnią osobą z symbolem była prababka od strony matki, sprawdzałam. Dlaczego akurat Alina musiała odziedziczyć coś tak wyjątkowego, czemu nie ja? Bo nie zasługuję? Jestem zbyt nieodpowiedzialna, żeby posiadać zwierznak?
To dlatego nikt nie może uwierzyć, że jesteśmy rodzeństwem? Wyglądamy prawie zupełnie inaczej, jej białe włosy to u mnie czarne loki, mam trochę ciemnieszą cerę, duże oczy, wąskie usta i jakiś taki dziwny, nieco zbyt zaokrąglony nos. Tylko kolor oczu mamy ten sam. Nasz styl ubierania też jest zupełnie różny. W życiu nie ubrałabym żadnej z tych jej zwiewnych, białych sukienek, a ona nie chodziłaby w moich kieszeniastych spodniach i szarawych bluzach. Zamiast uroczych balerinek nie ubrałaby sportowych trampków, które pamiętają czasy dinozaurów. I ona nie zdjęłaby swojej srebrno-białej biżuterii, a ja nie lubię tego rodzaju błyskotek.
Ale jeżeli z wyglądu się różnimy, to co dopiero z charakterem...
- Prawie jesteśmy - głos Aliny przerywa moje rozmyślania. Albo raczej Aliena, jak często ją nazywam, przez ten jej cały 'księżycowy' typ urody. Rzucam jej mordercze spojrzenie za pomocą lusterka na środku, ale wydaje się to ignorować. Oczywiście jej głos jest delikatny i dziewczęcy, a mój... mniej dziewczęcy i na pewno nie delikatny.
- Świetnie... - prycham, kiedy budynek szkoły znajduje się już w zasięgu wzroku.
Jedno jest pewne, dzisiaj nie będę go oglądać wewnątrz.
~*~


http://24.media.tumblr.com/0232abe377ce40acda04905969a7cf65/tumblr_mn80xeWQna1r2uvl2o2_500.gif

Offline

#84 11-01-16 07:29:45

 Willczyca68

Czarnoksiężnik z Krainy Koszmaru

Punktów :   

Re: ~Różne fragmenty

Btw tak jeszcze myslałam apropo tego wyżej - Co do tego pojawiania się zwierznaków. Nawet dla mnie to naciągane jest (tylko po to żeby dać głównej bohaterce nadzieję, czy coś) i myślę nad usunięciem tego (co skutkuje wykasowaniem całej tej części u lekarza) i zaczynałoby się tuż po tym, przed szkołą. Tylko... No nie ważne, ale tak mówię jak coś xD Jeżeli napiszę więcej, niż to wyżej to i tal będzie cud, wtedy się o sensie pomyśli xD


http://24.media.tumblr.com/0232abe377ce40acda04905969a7cf65/tumblr_mn80xeWQna1r2uvl2o2_500.gif

Offline

#85 16-04-16 17:44:34

 Willczyca68

Czarnoksiężnik z Krainy Koszmaru

Punktów :   

Re: ~Różne fragmenty

Uuuu *u* Znaczy się widziałam, ze mi to poprawiłaś już wcześniej, ale nie uzupełniałam wątku, więc najwyższa pora wyrazić mą radość :v Wielkie, wielkie dzięki za poprawienie tego dziadostwa :33 Kiedyś ci się odwdzięczę :v Może :v Jak nagle zaczniesz beznadziejnie pisać, bo póki co jesteś miljon razy lepsza ode mnie i nawet jakbym chciała to nie mam jak XD
Btw, uwielbiam twoją sygnaturkę, 'meh i paprodź' XD Przemawia do mnie na wyższym poziomie :v XD

No i jako że mineło... trochę czasu odkąd się ostatnio tu coś widziało, to wrzucam trzy "nowe" rzeczy, można hejtować :P Plus jako że liczba błędów tam pewnie jest niesamowicie dobijająca, to... have fun XD No i jak coś to samą opinią też się zadowolę 8) XD

Lecim!

1. Drake&Ross - losowe fragmenty. BD wszystko wie, zakładam że zostało wcześniej ogarnięte na tumblrze, więc bez zbędnego gadania, spam tekstem :v

~*~


- Dobra, deal jest taki - pomagasz mi znaleźć moją mamę i przekazać jej wiadomość, a wtedy ja zostawiam cię w spokoju. Stoi? - Drake wyciąga przed siebie rękę z uśmiechem. Ross mierzy go chwile wzrokiem, wciąż przekonany, że to zły pomysł. Jednak kiwa głową, próbując uścisnąć duchowi rękę na znak zgody, ale tylko przez niego przenika.
- To było nie satysfakcjonujące… - mówi Drake, patrząc na swoją dłoń.
- Wolisz, żebym podpisał cyrograf własną krwią? Da się zrobić… - mruczy pod nosem Ross, duch uśmiecha się lekko, po czym powoli rozpływa się w powietrzu. - Hej, a ty dokąd?! - Ross wstaje, nerwowo rozglądając się dookoła.
- Wciąż obok ciebie, debilu. Po prostu średnio mi się chce marnować siły na bycie widzialnym - głos dobiega znikąd i zewsząd jednocześnie. - Ale jak już tak gadamy, to o ile nie jest weekend, to spóźniasz się do szkoły. - pół przezroczysta dłoń pojawia się nad leżącym na biurku zegarkiem i wskazuje palcem świecące cyferki, siedem i dwie jedynki.
Ross przez sekundę nawet nie drga, patrząc aż jedenaście zmienia się w dwunastkę, po czym z niewiarygodną prędkością łapie plecak, zbiega po schodach i wybiega z domu, z rozpędu omal nie zapominając o otwarciu furtki przed wyjściem na ulice.
- Wowowow, nie wiedziałem, że z ciebie taki Flash - Drake śmieje się wewnątrz jego głowy, co Ross pozostawia bez komentarza. - Daleko do tej twojej szkoły?
- Na szczęście nie.
Zaczyna zwalniać, po czym idzie już zwyczajnym krokiem, ciężko łapiąc oddech.
- Odwołuję tego Flasha, bardziej Reverse z serialu, on się po biegu doładować musiał… Wózek ci załatwić? - Drake pojawia się na moment, lecąc przed nim jakby pływał na plecach.
- Wiesz…że nie mam pojęcia … o czym mówisz? - Ross rzuca mu lekko zirytowane spojrzenie.
- Jak ci wykład o zadyszce zrobię to z doświadczenia będziesz temat znał. Człowieku, masz kondycję klopsa wystrzelonego z procy. Najpierw jak światło, potem jeszcze z nadzieją toczy się ku zwycięstwu, aż w końcu staje tuż przed linią mety - duch znika, a Ross zatrzymuje się na przejściu przez ulicę. Nagle znikąd pojawia się sznurek samochodów śpieszących się na tyle, żeby nie przepuścić jedynego pieszego. Chłopak prycha z irytacją, podczas gdy Drake pojawia się przed nim i wskazuje na szary budynek po drugiej stronie.
- To szkoła czy więzienie, bo trudno stwierdzić?
- Szkoła, w oknach nie ma krat - żółty samochód litościwie staje w miejscu i chłopak szybko przechodzi przez ulicę.
- Jakich oknach? To coś nie ma okien, przynajmniej nie od frontu, gdzie okna być powinny. Projektowała to jakaś architektoniczna ameba, czy co?
Drake narzeka dalej, używając wielu barwnych i głupio brzmiących porównań, ale Ross już nie słucha. Szybkim krokiem wchodzi do szkoły, zmienia buty na pantofle i niemal wbiega na piętro.
- Na co tak właściwie się spóźniłeś? - pyta Drake, rozglądając się po korytarzach, zaskakująco czystych i ładnych, w przeciwieństwie do zewnętrza budynku. - Bo jak na polski to sorry, ale poczekam tutaj. Jeszcze mi wiersz każą czytać, czy coś.
Ross staje przed klasą z numerem dwadzieścia dwa, po czym bierze głęboki wdech.
- Żebyś muchy nie wciągnął.
Odwraca się do Drake'a z morderczym spojrzeniem, ale duch rozmywa się w powietrzu i tylko uśmiech zostaje odrobinę dłużej, jak kot z Cheshire.
Potem Ross naciska klamkę i wchodzi do piekła, jakim jest lekcja niemieckiego.
~*~
- Well, to było ciekawe - Drake pojawia się lecąc do góry nogami, z twarzą tuż przed Rossem. Chłopak odskakuje zaskoczony, po czym rozgląda się, czy nikt nie zauważył. Parę osób zerka na niego krzywym wzrokiem, ale chyba nikt ważny. Ross szybko idzie do toalety, Drake podąża za nim.
Pomieszczenie jest puste, a mimo to chłopak wyciąga telefon i przykłada do ucha, jakby do kogoś dzwonił.
- Przestań mnie straszyć! - mówi ze złością w stronę Drake'a usiłującego poprawić swój wygląd w lustrze, mimo że nawet się w nim nie odbija.
- Checknij to, jestem wampirem! - uśmiecha się, po czym przykłada ręce do twarzy i robi niby-kły.
- Drake, mówię poważnie.
- A ja nie - unosi rękę, jakby trzymał pelerynę, po czym owija się nią i znika. - Znaczy się… - pojawia się tuż za Rossem, który tym razem był przygotowany i jedynie odwraca się z zirytowanym spojrzeniem. - …Widzisz? To nie moja wina, że się boisz. Teraz byłeś przygotowany i proszę, nie zrobiłeś z siebie idioty - uśmiecha się lekko. - Wiesz jak to mówią, spodziewaj się niespodziewanego, czy coś. Chociaż jak wiesz, że będę tak co jakiś czas robił, to w sumie to spodziewalne…
Ross zamyka oczy i jedną ręką lekko uderza się w twarz.
- Boże, jaki ty jesteś irytujący…
- No szybko znajdźmy moją mamę i będziesz mnie miał z głowy. Dosłownie - Drake uśmiecha, a w tej samej chwili dzwoni dzwonek.
- Teraz informatyka… - niechętnie mówi Ross, chowając telefon do kieszeni.
- Nie lubisz? Jeden z moich ulubionych - Drake wychodzi za nim z toalety, przenikając przez zamknięte drzwi. - Ale jak nie chcesz lekcji to fajnie, sprawdzimy czy mam zdolności poltergeista… - mówi cicho, wystarczająco cicho, żeby otoczony hałasującymi uczniami Ross niczego nie usłyszał.
~*~
- Dobra, mów co chcesz, ale ten filmik z Gandalfem lecący jednocześnie na wszystkich kompach był fajny! - śmieje się Drake, lecący przed Rossem, twarzą w stronę chłopaka.
- Był extra, reakcji nauczyciela nic nie przebije - zgadza się Ross, rezygnując z niechętnej do ducha postawy i wreszcie lekko się uśmiechając. Przynajmniej na razie…
- A latające książki na kółku filmowym? Szkoda, że nie widziałeś min tych dzieciaków, akurat Paranormal Activity oglądali - Drake ociera łezkę śmiechu.
- Zaraz, co?! Jakie kółko filmowe?!
- Jest wtedy kiedy ty masz polski. No co, miałem tam siedzieć i słuchać biografii Kochanowskiego po raz setny? - prycha.
- Tak? - niechęć do ducha wróciła po niecałych pięciu minutach. - Drake, nie możesz sobie tak po prostu latać po szkole i ruszać przedmiotami!
- Bo co? Nic mi nie mogą zrobić.
- Ale ty możesz zrobić innym! Przez ciebie tamte dzieciaki będą miały traumę, a innym razem możesz komuś zrobić krzywdę albo usunąć efekty pracy, jak to zrobiłeś z dyskiem mojego komputera.
- Ej, to był przypadek! - Drake unosi ręce w obronnym geście, ale to nie zatrzymuje rozeźlonego spojrzenia Rossa. - Dobra, nie będę już nic ruszał! Albo przynajmniej nie będę tykał czegoś co może się źle skończyć, okej? - na chwilę się rozmywa, po czym pojawia się idąc tuż obok Rossa. - Wszystko tylko przestań tak na mnie patrzeć!
- Obiecaj, że będziesz się pilnować i będziesz mnie słuchać.
- Obiecuje - kładzie rękę na sercu i lekko się uśmiecha. - Przynajmniej w tym świecie… - dodaje cicho.
- Co?
- Nic! Przyśpiesz kroku, bo się na obiad spóźnisz - uśmiecha się do niego, po czym znika.
Ross odkłada telefon do kieszeni, wcześniej trzymany przy uchu, żeby mijani przechodnie nie mieli go za szaleńca. Przyśpiesza kroku uśmiechając się lekko na wspomnienie tańczącego Gandalfa. Drake może i jest wkurzający, ale sprawił że informatyka była fajna i chwała mu za to.
~*~
Już po przekroczeniu progu daje się wyczuć, że coś jest nie tak.
- To tylko ja, czy jest niesamowicie cicho? - pojawienie się ducha pasuje do atmosfery, chociaż Ross wolałby, żeby Drake był teraz gdzie indziej. Cokolwiek się stało dotyczy jego rodziny i nie będzie wesołe…
- Hej, wróciłem… - zostawia buty i kurtkę na ganku, po czym wchodzi do domu. Przy stole w salonie siedzi mama, obok leży telefon i szklanka, prawdopodobnie z jakimś rodzajem alkoholu.
- Usiądź skarbie…
Drake patrzy to na kobietę, to na Rossa zajmującego miejsce przy stole. Powoli wycofuje się po schodach do pokoju chłopaka, gdzie siada na łóżku i czeka. Mija parę minut, wypełnionych jedynie ciszą. Potem drzwi do pokoju otwierają się i do środka wchodzi Ross, blady jak ściana.
- Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha - próbuje Drake, ale bez reakcji, nawet zirytowanego spojrzenia. Chłopak po prostu opiera się plecami o drzwi zamykając je, po czym powoli osuwa się na ziemię, chowając twarz w dłoniach.
Nie płacze, nie jest w stanie.
Koc powoli zwleka się z łóżka i owija wokół chłopaka. Drake siada obok bez słowa, otaczając go rękami, mimo że przecież tego nie czuje.
Nie ma pojęcia o co chodzi, nie zależy mu. Chciałby tylko jakoś pomóc, ale nie może. Jedyne co, to jest obok niego, chociaż przecież i to nie jest do końca prawdziwe.
~*~
- Moja babcia… - zachrypnięty głos Rossa wyrywa go z półsnu, o ile można tak nazwać stan, w którym się znajdował.
Prostuje się nagle, orientując się że wciąż siedzi na podłodze obok chłopaka obejmując go. Cofa ręce, kładąc je na kolanach i zerka na Rossa który nawet nie zwrócił na niego uwagi.
- Ona… Miała operację. I wszystko poszło dobrze, ale… - przerywa, chcąc odchrząknąć, ale kończy kaszląc i zasłaniając twarz kocem.
Szklanka z wodą leżąca na stoliku nocnym unosi się i powoli dolatuje do jego rąk. Chłopak upija dwa łyki, po czym odstawia szklankę na bok.
- Jest w śpiączce i nie wiedzą, czy się obudzi. Rodzice mi nie mówili… Bo nie chcieli mnie martwić. Ale teraz jej stan zaczął się pogarszać i… I… - chowa twarz w kocu, kręcąc głową, jakby sapo powiedzenie tego na głos mogło być złym proroctwem.
- Ja… - Drake zacina się nie znajdując żadnych słów pocieszenia.
- Nic nie mów, wiem że nie wiesz co - głos Rossa jest zagłuszany przez koc, ale smutek i strach w jego głosie jest doskonale słyszalny.
- Jutro ją odwiedzimy - mówi cicho duch, a chłopak tylko kiwa głową. -Na razie wskakuj do łóżka, tu jest niewygodnie - Drake wstaje, ale Ross nie rusza się ani o centymetr. Po chwili tylko koc owinięty wokół właściciela unosi się i wraca z powrotem na łóżko, kładąc Rossa na materacu i przykrywając, nie zwracając uwagi na to, że chłopak wciąż jest w ubraniach.
- Jest mi niesamowicie przykro ze względu na to, co się stało - mówi cicho Drake, dziwnie ciepłym i uspokajającym głosem. - Ale na razie proszę skup się na tym, żeby zasnąć…

~*~



2. AWDS, o tym też rozmowa była, więc zakładam że wszyscy mniej więcej wiedzą o co chodzi. Chociaż patrząc na to jak to wytłumaczyłam to wątpię... XD

~*~


Shane siedział na ławce w parku rzucając kawałki chleba gołębiom. Zebrała się ich już całkiem spora grupa, ale trzymały się około pół metra od niego, jakby otaczała do niewidzialna ściana. Lądujące bliżej jedzenie było ignorowane.
- Teraz nawet gołębie się mnie boją – rzucił do telefonu trzymanego przy uchu, chociaż urządzenie było wyłączone. Chodziło tylko o to, aby mijający go przechodnie myśleli, że mówi do kogoś po drugiej stronie, a nie do… poniekąd siebie samego. Chociaż w tej części parku i tak nie było prawie nikogo.
Odpowiedziała mu cisza. Kawałek chleba ze złością uderzył w chodnik i jeden z ptaków odleciał kawałek dalej. Pozostałe natychmiast rzuciły się na jedzenie, walcząc zaciekle.
Shane obserwował je znudzony.
- Co ja tu właściwie robię…- mruknął do siebie.
C z e k a s z.
Mroczny głos na moment pojawił się w jego głowie, a po plecach przebiegły ciarki. Wzdrygnął się i spojrzał na telefon. Wciąż nie przyzwyczaił się do obecności czegoś obcego w swojej duszy, a Oko przypominało mu o sobie w nieprzyjemny sposób.
- Się zorientowałem… - powiedział z wyrzutem w głosie.
Nie zdążył zapytać na co dokładniej, wewnętrzna siła kazała mu odwrócić wzrok od ptaków i spojrzeć w głąb jednej z alejek.
Wysoka postać ubrana na czarno, ciemny szal przysłaniający usta i okulary przeciwsłoneczne, chociaż zbliżał się wieczór i nie było już tak jasno. Czarne włosy kontrastujące z niemal białą skórą.
Wszystko zamilkło, straciło barwę. Nieznajomego otaczała dziwna, niepokojąca aura, silnie oddziałująca na Oko ukryte wewnątrz duszy Shane’a. Jego zła strona była jakby podekscytowana, świadoma część przerażona, a chłopak obserwował mijającą go postać jak zaczarowany.
Minął go, nawet nie zerkając w jego stronę. Gołębie cofnęły się, kłębiąc wokół nóg Shane’a, jakby nagle uznały go za sojusznika. Żaden nie próbował odlecieć, jakby ich skrzydła sparaliżował strach.
Chłopak odprowadził postać spojrzeniem do momentu, gdy nieznajomy zniknął za zakrętem.
Nagle czarnowłosy zmaterializował się na ławce obok niego. Gołębie wzbiły się w powietrze, a Shane odsunął się z krzykiem, spadając na chodnik. Nieznajomy wyszczerzył się w przerażający sposób.
- Witaj, Shane. Musimy porozmawiać…

~*~



3. Mega krótkie cośtam z lekcji, gdzie jedynymi pomysłami na tytuł było "Pokój", "Zegar" lub "To". I wyszło na to, że tytułu nie ma. Nvm, 154 słowa, enjoy :v XD

~*~


Tik-tak.
Siedzę w pokoju. Plecy oparte o ścianę, nogi skrzyżowane, ręce położone równo na udach.
Tik-tak.
Słyszę zegar, ale go nie widzę. Nie liczę sekund, wydaje mi się, że mięła wieczność. Wciąż się nie ruszyłam, ani o milimetr. Nie chcę, żeby To wróciło.
Tik-tak.
Żarówka pod sufitem zaczęła się huśtać. Powoli, potem równo z tykaniem zegara. Nie widzę końca pokoju.
Tik-tak.
Bolą mnie plecy, nogi, ręce. Niewygodna pozycja, ale przecież nie ja ją wybrałam.
Tik-tak.
Tykanie zaczęło mnie irytować. Teraz jest nie do wytrzymania.
Tik-tak.
Ból ustąpił. Teraz wszystko jest zdrętwiałe. Chcę się ruszyć, ale nie mogę. Nie mogę się ruszyć. Nie mogę, bo  To wróci. Nie chcę, żeby To wróciło.
Tik-tak.
Zegar zamilkł już dawno temu. Nie zauważyłam. Wciąż powtarzałam tykanie w myślach. Żarówka przestała się huśtać. A może nigdy się nie huśtała, tak jak zegar nigdy nie tykał? Może nie siedzę w pokoju. Może gdy się ruszę To wcale nie wróci?
Tik-tak.

~*~


http://24.media.tumblr.com/0232abe377ce40acda04905969a7cf65/tumblr_mn80xeWQna1r2uvl2o2_500.gif

Offline

#86 16-04-16 18:13:26

Bratnia Dusza

Dziki wilk

Punktów :   

Re: ~Różne fragmenty

Oczywiście, że wszystko wiem i oczywiście znasz mój komentarz, ale tego ostatniego nie widziałam, więc krótki komentarz jednak będzie c:

3. To jest to, o czym mówiłaś, że będziesz pisać? :D To jest to html? :P Bo styl pisania tego, jest naprawdę fajny ^^
Uuu... Mhrocznie :D Miałam ciarki na plecach, lubię to! :v xD Idealne na horrorek c: Poważnie, to ostatnie tik-tak było świetne, jak taki tekstowy mały jumpscare 8) Musisz zacząć pisać więcej horrorów. Bo masz fajne jumpscare'y. I hey, wymyśliłaś do tego jakąś małą fabułę czy coś? :P Bo mam kilka pseudo-teorii, co do tego co się tam dzieje :P
Znaczy się, może to być nocny koszmar, strach przed ciemnością z perspektywy małego dziecka (chociaż tutaj by nie pasowało tajemnicze "coś"), osobę ze schizofrenią czy inną chorobą na tej zasadzie, a może to jakieś nadprzyrodzone moce porwały tą dziewczynę i każą jej coś robić :v No nie wiem no, a bardzo bym chciała :3
A spróbuj mi tylko powiedzieć, że sama nie wiesz o co chodzi, to zła będę :v xD
*bardzo długi i konstruktywny komentarz, zero ironii xD*


Wyzwanie - 2p

Offline

#87 16-04-16 21:52:39

 Willczyca68

Czarnoksiężnik z Krainy Koszmaru

Punktów :   

Re: ~Różne fragmenty

Nope, pod htmla bd coś innego, normalnego :P To jest machnięte na lekcji i tyle xD Z mojej strony nie było żadnych teorii, ale twoje brzmią fajnie, ciekawe co Storm powie :P


http://24.media.tumblr.com/0232abe377ce40acda04905969a7cf65/tumblr_mn80xeWQna1r2uvl2o2_500.gif

Offline

#88 29-04-16 21:27:35

 Willczyca68

Czarnoksiężnik z Krainy Koszmaru

Punktów :   

Re: ~Różne fragmenty

Wyzwanie najnowsze, wrzucam póki pamiętam :v X
~*~


Misja była prosta – złapać ofiarę i dostarczyć ją do zamku. Ba, nawet łatwiejsza, jeżeli wziąć pod uwagę, że ofiara dobrowolnie zgodziła się na taką podróż. Wręcz sama ją zaaranżowała.
Tak więc jedynym zadaniem Walterusa było dopilnowanie, żeby wszystko poszło zgodnie z planem.

- Jesteś już gotowa? – zapytał siląc się, aby w jego głosie nie było słychać znudzenia półgodzinnym czekaniem pod drzwiami.
- Sekundka! – odpowiedział dziewczęcy głos. Mężczyzna tylko pokręcił głową, zerkając na zegarek. Złota wskazówka powoli zbliżała się do numeru dwanaście. Walterus przeklnął pod nosem. Powinni już dawno być na łodzi, odpływając w kierunku Królwstwa Esiralu. A jednak wciąż był tu, w ohydnej prymitywnej wiosce krajów południowych…
- Gotowe! – drzwi otworzyły się i Walterus cofnął się zaskoczony. Dziewczyna wyszła z pokoju i obróciła się, pokazując swój strój. – Jak wyglądam?
- Inaczej – odpowiedział zgodnie z prawdą mężczyzna. Zamieniła piękną suknię na zwyczajne ubranie średniej klasy, zniknęła biżuteria i drogie dodatki, przez ramie przewieszona była prosta skórzana torba. Kasztanowe włosy już się nie kręciły, nie opadały na ramiona tylko związane zostały w niechlujny kok. Parę szybko przyciętych kosmyków spełniało rolę grzywki, zasłaniając jej oczy. Umiejętnie rozmieszczone ciemne i jasne cienie sprawiały, że twarz wydawała się okrąglejsza i bardziej rumiana.
„Zupełnie jak u wiejskiej dziewczyny” pomyślał Walterus. Jednak wciąż wyglądała lepiej niż one, przynajmniej w jego umyśle.

- Świetnie! – uśmiechnęła się wesoło. – Prowadź na statek. Nie mogę się już doczekać odrobiny wolności.
Przytaknął skinieniem głowy, po czym szybkim krokiem wydostali się z budynku i ruszyli w stronę portu. Kątem oka widział jak dziewczyna rozgląda się dookoła z zainteresowaniem, chociaż raz mogąc zobaczyć jak wygląda normalne życie plebsu, zamiast być w centrum uwagi. Walterus nie rozumiał co było w tym takiego ciekawego, w jego oczach wszyscy niższej klasy byli zbyt nudni i bezbarwni aby poświęcać im uwagę.
Dla niej jednak wszystko miało kolory, miliony przedmiotów porozkładanych na szybko skleconych budkach targowych, mijani ludzie i zwierzęta, nawet obdrapane domy z krzywymi oknami. Wszystko było ciekawe, jakby magiczne, bo zakazane szlacheckiej dziewczynie.
Jednak po trzecim potknięciu Walterus upomniał ją, że powinna zwracać większą uwagę na drogę niż otoczenie. W końcu przykro byłoby złamać nogę i musieć odwołać cały plan.
Tak więc dogoniła go i teraz szli krok w krok.

- Dobrze wyglądasz w stroju mieszczana – rzuciła, nie mogąc ścierpieć panującej miedzy nimi ciszy. Mężczyzna zerknął na nią kątem oka, po czym uśmiechnął się lekko.
- Dziękuję. Wciąż nie mogę zrozumieć, dlaczego z niego zrezygnowałaś.
- Chcę dla odmiany pochodzić w czymś mniej modnym a bardziej swobodnym.
Walterus mruknął w odpowiedzi coś niezrozumiałego. Gdyby byli parą mieszczan mogliby pozwolić sobie na podróż przeciętnej klasy statkiem. Jako, że dziewczyna uparła się na stroju chłopki musiał znaleźć coś znacznie tańszego, żeby ich podróż nie rzuciła się w oczy nikomu z zewnątrz. Pozostała tylko nadzieja, że łódź nie będzie aż tak tragiczna, jak mogłaby na to wskazywać cena za pobyt na jej pokładzie.
Ostatnie nadzieje Walterusa rozwiały się, gdy dotarli do portu. Byli wcześnie, stojąc w tłumie plebsu oczekiwali na przypłynięcie statku. Gdy był czarną kropką wpływającą do zatoki nie wyglądał tragicznie. Z każdą chwilą jednak docierało do nich, jak nieprzyjemną może okazać się czekająca ich podróż.
Gdy wreszcie łódź zatrzymała się przed nimi obydwoje byli blisko wycofania się.

- ‘Delfin Niebieskiej Otchłani’ – dziewczyna z trudem odczytała napis na burcie. – Wygląda na taki, co z pewnością za niedługo trafi do tej „niebieskiej otchłani” – mruknęła pod nosem.
- Pierwsze litery tworzą ‘dno’ i mam wrażenie, że to nie przypadek – odpowiedział Walterus.
- Może będziemy mieli szczęście i ‘delfin’ będzie jedyną częścią, która będzie miała coś wspólnego z rzeczywistością?
Mężczyzna nie miał szansy odpowiedzieć, załoga statku szybko uwinęła się z ulokowaniem go w porcie i teraz zamontowano mostek, aby pasażerowie mogli dostać się na pokład.
Walterus ukradkiem zerknął na zegarek. Jeżeli dobrze pójdzie powinni być w esiarskim porcie jutro o poranku.

- Słuchać mnie wszyscy! – wszyscy unieśli wzrok ku wysokiemu mężczyźnie stojącego na szczycie mostka. Był ciemnoskóry i brodaty, twarz pokrywały zmarszczki a ręce blizny. Ludzie zamilkli, czekając. – Ustawicie się w kolejce i wejdziecie jak cywilizowani ludzie. - Walterus niewyraźnie mruknął pod nosem coś o tym, że plebs a ludzie to dwa różne pojęcia. Dziewczyna trąciła go łokciem i ruchem głowy kazała skupić się na słowach mówiącego – Gdy każdy zapłaci statek ruszy.
- Mieliśmy odpływać równo o trzynastej – rzucił ktoś z tłumu. Oznaczało to, że wszyscy ci ludzie powinni wejść na pokład w pięć minut, aby łódź ruszyła o czasie.
- Smutne – ciemnoskóry nie wyglądał na przejętego. Spojrzał po ludziach, ale nikt nie wyglądał na chętnego do zadania jakiegokolwiek pytania. Mężczyzna stanął z boku i machną ręką, aby pierwsza osoba z przodu do niego podeszła.
Ku zdziwieniu Walterusa tłum uformował swego rodzaju kolejkę, nie bez kłótni, ale nie wszczęła się żadna bijatyka. Pozostało tylko czekać na ich kolej i próbować powstrzymać dziewczynę od nawiązywania rozmowy z ludźmi dookoła nich.

~*~


Statek wypłynął z portu prawie godzinę później. Słońce zbliżało się już ku zachodowi, a niebo zaczynało zmieniać się z błękitnego na bardziej różowawo-pomarańczowe.
Kolory sprawiały, ze wszystko zdawało się nagle cieplejsze i przyjemniejsze. Tylko czarne łuski olbrzymiej bestii leżącej u jego boku pozostały niezmiennie ponure, jakby pochłaniały optymizm otoczenia.
Chłopak jednak nie zwracał uwagi na wielkiego gada, leżał na plecach ze skrzyżowanymi rękami pod głową i wzrokiem utkwionym w niebie. Utknął w zamyśleniu połączonym z rozmarzeniem i gdyby nie nagłe rozbudzenie się bestii pewnie zapadłby w sen.

- Co jest, Rezeth? – gad poruszył się niespokojnie słysząc jego głos. Chłopak uniósł się lekko podpierając na łokciach i spojrzał prosto w fioletowo-szare ślepia. Źrenica bestii zwęziła się do pionowej kreski, po czym odwrócił wzrok w kierunku horyzontu. Wyglądał na przejętego, chociaż stwierdzenie tego nie było łatwe.
Chłopak wstał i przetarł oczy, szukając spojrzeniem czegoś, co mogło zainteresować bestie. Miasteczko w dolinie, wąska zatoka otoczona zalesionymi półwysepkami i dalej morze aż po horyzont. Samotny statek płynący w kierunku słońca.
Nagle gad wstał, otrzepując się z ziemi i omal nie zrzucając siodła z pakunkami. Odwrócił się w stronę chłopca i przez moment patrzył głęboko w jego oczy.
W umyśle człowieka zaczęły formować się luźne myśli, później połączone w plan działania. Bestia odwróciła wzrok gdy upewniła się, że chłopak wie, co ma robić.
Przygotowania zajęły tylko chwilę, z braku sztyletu musieli zadowolić się nożem myśliwskim. W jednej z toreb z rzeczami udało znaleźć składniki do stworzenia szybkiego serum usypiającego. Za pomocą patyka odrobina substancji znalazła się na ostrzu. Później chłopak upewnił się, że wszystko jest dobrze przymocowane i wreszcie wdrapał się na siodło, jedną ręką mocno trzymając twardych łusek bestii, drugą ściskając nóż i notując w pamięci, że zranienie się nim będzie miało nieprzyjemne konsekwencje.

- Gotowy.
Gad kiwa łbem i biegiem rusza w stronę krawędzi zbocza. Odbija się i nurkuje w dół, nabierając prędkości i dopiero po chwili rozpościerając skrzydła. Natychmiast unosi się i szuka zmysłami pądu powietrznego, który ich przyśpieszy.
Pobladły chłopak puszcza jego łuski, czując się odrobinę bezpieczniej gdy bestia wyrównuje lot i przez moment leci spokojnie. Wolną ręką naciąga chustę na nos, chowając swoją twarz.
Później dzieje się coś niezwykłego – bestia jak i jej jeździec rozmywają się na tle wielobarwnego nieba.

~*~


Statek okazał się znacznie większy niż przypuszczali. Pomimo niezachęcającego wyglądu zewnętrznego Delfin Niebieskiej Otchłani był całkiem przyzwoity jak na swoją kategorię cenową. Podczas gdy Walterus spał na hamaku pod pokładem, luksus na który mógł sobie pozwolić jako mieszczanin, dziewczyna wyszła na pokład obejrzeć zachód słońca.
Wiatr rozwiewał jej włosy, podczas gdy ona oparta o barierkę stała uśmiechnięta wpatrzona w kolorowe niebo na granicy z morzem. Jeden z niewielu momentów w jej życiu, kiedy czuła się po prostu szczęśliwa. Wolna.
Następnego dnia będzie na dworze wujka Artosa, z dala od rodziców i obowiązków. W prawdzie wyjazd do kompletnie obcego członka rodziny nie był najlepszym pomysłem, ale jedynym jaki miała na ucieczkę od monotonnej codzienności. Jeżeli będzie chciała wrócić Walterus jej to załatwi, w końcu rodzice nakazali mu się nią opiekować.
Nie wydało jej się dziwne, że jej opiekun zgodził się na wyprawę za granicę bez wiedzy jej ojca. Szczerze mówiąc  nie zwróciła nawet uwagi na to, że wczoraj dopiero powiedziała o swoim pomyśle Walterusowi, a dzisiaj już jest w drodze do Królwstwa Erisalu.
Stała tylko oparta o barierkę, z rozwianymi włosami i wzrokiem utkwionym w pięknie otaczającego ją krajobrazu. Nie zwróciłaby pewnie uwagi na rozmyty kształt zbliżający się w jej stronę z nadzwyczajną prędkością, gdyby nie krzyk jednego z pasażerów szwędających się bez celu po pokładzie.
Gdy odwróciła się aby sprawdzić przyczynę zamieszania było już za późno na cokolwiek. Rozmyty kształt zmienił się w ogromną czarną bestię pokrytą łuskami lecącą wprost na nią. Wrzasnęła ze strachu, zamykając oczy i zakrywając rękami twarz, jakby miało jej to w czymś pomóc.
Poczuła nagle jak coś łapie ją za nadgarstek i pociąga w swoją stronę. W ułamku sekundy straciła oparcie pod nogami i gdyby nie żelazny uścisk spadłaby w niebieską otchłań.
Uderzona przez pęd wiatru przestała krzyczeć, z trudem otworzyła oczy i zdała sobie sprawę, że jakimś cudem znajduje się na czarnej bestii.
Ostatnie co zapamiętała to zamaskowanego chłopaka, który drasnął ją nożem. Jasna krew spłynęła z dłoni i kropla spadła na łuski. Potem zapanowała ciemność.

~*~


http://24.media.tumblr.com/0232abe377ce40acda04905969a7cf65/tumblr_mn80xeWQna1r2uvl2o2_500.gif

Offline

#89 30-05-16 06:51:40

 Willczyca68

Czarnoksiężnik z Krainy Koszmaru

Punktów :   

Re: ~Różne fragmenty

Nie wiem czy świętować brak wykładu o średnikopodobnych, czy wręcz przeciwnie xD
A tak serio to CCCCC: Miszcz mnie pochwalił, life goals osiągnięte, więcej pisać nie musze xD

Drake i Ross miało mieć kontynuacje, w sumie to raczej początek właściwej części opowiadania. Ale w sumie cieszę się że tego nie ma, bo przeskakuje aż za bardzo w 'mój styl' xD I njieee, nie mówię tu o totalnym shipie, raczej takiej rozmytej przygody, idk, nie ma to nie ma o czym gadać xD Ale jeżeli po roku byłam w stanie ruszyć coś z Kadu, to może za rok wyciągnę coś z tego xD

Nie zjechałaś mnie, że fanfick? :v I że charakterki i wg wszystko jest nie tak jak powinno? :V Okey, nie narzekam, tylko docenię komplement C:

Hue hue hue, wim :P Zrzucam to na czas w jakim powstało i fak, że bardziej lliczyło się napisanie niż efekt końcowy. Still, dostałam za to punkta, why? XD

Wiedziłam xD Wiedziałam, że jeżeli do kogoś m ten tekst dotrzeć, to właśnie do cb xD Chyba dlateg, że jest bardziej w twoim atylu niż moim, taki mellon ale bez objaśnień i mordowania kotków xd
Oczywiście możesz to przeczytać, jestem mega ciekawa opinii xD Tylko wisz, zaznacz że to wybitne dzieło waszego niebagatelnir uzdolnionego, wspaniałego i jakże skromnego Admina C: xDxDxD

Co do interpretacji (oh god, powinnm pisać więcej rzeczy gdzie wy domyślacie sens, bo znacznie lepiej wam idzie niż mi xD )...
Niezła ciekawostka, aczkolwiek pomysł z demonem podob mi się jeszcze bardziej *U* I wszystko co sie dzieje nabiera sensu xD
Teraz tak myślę nad tym trzecim i może odnosi się do końcówki tekstu, gdzie są wątpliwości co do otoczenia? Idk, ale teoria fajna, nawet do przemyślenia bez związku z tekstem C:


http://24.media.tumblr.com/0232abe377ce40acda04905969a7cf65/tumblr_mn80xeWQna1r2uvl2o2_500.gif

Offline

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.gryizabawy.pun.pl www.narutofani.pun.pl www.makietyibitewniaki.pun.pl www.dukanowebanitki.pun.pl www.tebzorysii.pun.pl