Czarnoksiężnik z Krainy Koszmaru
Rozdział 4
~Potwór~
Iris zaprosiła nas do siebie. Chłopcy zgodzili się od razu więc nie było sensu , żebym ja się sprzeczała. Zresztą zdobyła plany i ją wtajemniczyliśmy. Nie przepadam za nią , ale i tak musieliśmy pogadać i podsumować wiadomości . Rodzice chłopaków na pewno by się zgodzili , ale co pięć minut wpadali by do pokoju żeby pytać , czy nic nam nie potrzeba. O moich nawet nie ma co mówić , matka zrobiłaby mi awanturę i pewnie w nagrodę dostałabym szlaban. Za to rodzice Iris podobno jeszcze pracują , więc nikogo oprócz psa nie powinno być.
Mieszkała prawie po drugiej stronie miasta więc pojechaliśmy autobusem. Zajęło to dużo czasu , po drodze była jakaś stłuczka i spędziliśmy 20 minut na czekaniu. W efekcie gdy wysiedliśmy robiło się już ciemno.
Na pierwszy rzut oka dom robił duże wrażenie. Dwupiętrowy i przypominający willę z dużym podwórkiem. W środku też "bogaty" , urządzony wręcz z przepychem w kolorach biało-złotych. Nie było tu tak pusto jak mówiła , w domu była jeszcze jej ciotka. Kobieta zareagowała na chłopaków wręcz z przesadnym entuzjazmem , wyściskała ich i zaczęła opowiadać o Iris. Wcisnęła nam miskę z ciasteczkami i poszła po coś do kuchni. Wykorzystaliśmy okazję i jak najszybciej dostaliśmy się do pokoju dziewczyny.
- To było straszniejsze niż pierwszy pobyt w bibliotece. - mruknął Felix , gdy zamykali drzwi.
Pokój Iris był bardziej zwyczajny niż reszta domu. Jasny z pomarańczowymi dodatkami i prawie bez ozdób. Oprócz standardowych mebli , które każdy ma w pokoju było też wysokie lustro , w którym widziałam całą swoją sylwetkę.
Przeglądnęłam się w nim. Proste brązowe włosy do łopatek , związane w wysokiego kucyka , jakaś tam grzywka i jasnobrązowe oczy , aktualnie podkrążone po ostatniej nocy spędzonej na czytaniu. Czarny podkoszulek i bluza , ciemne jeansy , adidasy… Normalna , nigdy nie zależało mi na wyglądzie. Mimo to czasem dostawałam komplementy od kolegów z klasy , chociaż specjalnie nie zwracałam na to uwagi.
Dopiero gdy Felix albo Dexter komentowali mój wygląd to do mnie docierało. Liczyło się zawsze tylko ich zdanie , bo byli moimi najlepszymi przyjaciółmi. Rodzicami się nie przejmowałam , bo matka zawsze mnie krytykowała , a tata był neutralny. Chyba , że chodziło o dyskoteki , wtedy nagle obydwoje starali się pomóc mi dobrać odpowiedni strój. I tak zawsze ja "wygrywałam" i szłam w tym samym co zwykle. Zwłaszcza , że nie chodziłam na żadne imprezy , tylko w tym czasie razem z Felixem i Dexterem łaziliśmy po mieście , o czym żadna z naszych rodzin oczywiście nie wiedziała.
- Co tak patrzysz , zapomniałaś jak wyglądasz ? – zapytał Dexter stając obok z uśmiechem.
Był wyższy prawie o głowę i strasznie chudy. Gdy jeszcze za bardzo się nie znaliśmy myślałam , że ma anoreksję , ale potem zaczęliśmy wszędzie razem łazić i szybko wyprowadził mnie z błędu. Mimo to często ubierał bluzy i długie spodnie, jakby chciał to zamaskować. Poza tym miał brązowe włosy i ciemno zielone oczy. Niektóre dziewczyny w szkole na jego widok dostawały szału , jakby był kolejnym cudem świata.
Westchnęłam.
- Powinnam się jakoś ogarnąć , czy coś. Wyglądam beznadziejnie. – mruknęłam.
- Phi , nie widziałaś Felixa rano. Czy tam mnie. Wyglądasz świetnie , jak zwykle. – uśmiechnął się szerzej i poczochrał mnie. Przez tą różnicę wzrostu czasem czułam się jak jego młodsza siostra , a przecież jesteśmy w tym samym wieku. Odwzajemniłam uśmiech i odsunęłam się od lustra. Usiadłam na łóżku między Felixem , a Iris ,Dexter usiadł naprzeciwko. Siedzieliśmy w kole , na środku położyłam dziennik , a na nim plany biblioteki.
- To mamy. Czego nam brakuje ? – zapytałam , patrząc po innych.
- Jakiejś jednoznacznej wskazówki ,informacji. – powiedział Felix. Gdy siedzieli ramię w ramię z Dexterem naprawdę wyglądali na braci. Tyle , że jego włosy były ciemniejsze , a oczy prawie czarne. Był też niższy i nie tak chudy. Nie nosił bluz , tylko kurtki i często jakieś czapki , chociaż ostatnio jakby o tym zapomniał.
- Czegoś , co na sto procent potwierdziłoby istnienie skarbu. – dodał Dexter.
- Oraz jakiś wiadomości o panu A i reszcie poszukiwaczy. – Iris wzięła dziennik i przyjrzała mu się. – Ale to chyba wszystko co możemy zdobyć. Inne informacje z biegiem czasu zniknęły. W końcu pewnie nikt już nie pamięta o trójce dzieci , które zginęły pod gruzami. -
- Może jacyś staruszkowie jeszcze coś kojarzą , ale nie będziemy łazić po domach... - Dexter zastanowił się. - W bibliotece pewnie są stare listy , albo inne papiery , w których może będzie cokolwiek o skarbie. Pewnie są też te , które Amadeus opisał w dzienniku. Albo jakieś inne notatki , które pojawiły się potem ? –
- Naprawdę chcesz tam wrócić ? – Felix spojrzał na brata jak na szaleńca.
- Nie , ale znasz inne miejsce , gdzie możemy zdobyć jakieś informacje ? W necie będzie tyle co już wiemy , albo i jeszcze mniej. –
- A ten potwór ? –
- Nie rzucił się na nas. –
- A skąd wiesz ? Zrobiliśmy zdjęcie , potem mógł się wkurzyć i za nami pójść. –
- Pomyśl czasami. Nie był rozmazany , czyli się nie ruszał. Dziura jest za mała , żeby przez nią przelazł. Cokolwiek jest za regałem zostało tam i nie ma szansy , żeby za nami poszło. Jest uwięziony. Czy tam uwięzione. –
- Ale… Wyobraź sobie , że tak przeglądamy te papiery , a to się tak na nas gapi zza tej dziury. Niby nas nie może dosięgnąć , ale wciąż nas widzi i coś sobie myśli. To trochę takie przerażające. – wtrąciła Iris.
- Nie ma sensu o tym rozmawiać. Do biblioteki i tak będziemy musieli wrócić prędzej czy później. Najpierw jednak… Masz tu drukarkę ? – zapytałam. Dziewczyna kiwnęła głową i wskazała w kąt pokoju.
- Czemu pytasz ? –
- Musimy mieć plan budynku , który jest na terenie dawnej biblioteki. Szczególnie wszelkich zejść do piwnicy , lub czegoś takiego. –
- To ja włączę laptopa… Trochę nam to zajmie , dopasowanie tego wszystkiego… - powiedziała Iris i zamyśliła się. – Może zostaniecie na noc ? Jutro sobota , moi rodzice pewnie się zgodzą. –
Popatrzyliśmy po sobie. Z jednej strony nadal nie ufałam Iris. Z drugiej jednak czekało nas trochę pracy a im szybciej się tym zajmiemy tym szybciej uda nam się to wszystko zrozumieć i znaleźć skarb. Chyba doszli do tego samego wniosku co ja , bo wszyscy w momencie wyciągnęliśmy telefony i wybraliśmy numery rodziców. Ja tylko wysłałam wiadomość , Dexter i Felix chwilę kłócili się z ojcem , ale w końcu się zgodził. Rodzina Iris pozwoliła bez wahania.
Dziewczyna wzięła napoje i przekąski , usiedliśmy i podzieliliśmy się zadaniami. Mimo wszystko podstawowe informacje które mieliśmy były w dzienniku. Felix miał ogarnąć plany , do pomocy miał Iris , a Dexter wziął mój notatnik i usiadł obok z laptopem na kolanach. Podczas gdy ja czytałam on przeglądał internet w poszukiwaniu jakiś informacji o panu A i jego przyjaciołach. Oraz o Złotym Drzewie. Gdy trafiał na niemieckojęzyczne strony i translate nie dawał rady wtedy pojawiała się Iris , która znała się na tym dość dobrze.
Mimo całego zaangażowania po godzinie spaliśmy , ja oparta głową o ramię Dextera.
~*~
Byłam inna. Moja skóra zmieniła kolor na biało-szary , jakbym była martwa. Widziałam setki malutkich pajączków wiszących na czarnych niciach , moich włosach. Długie do pasa , oblepiające twarz niczym pajęczyna , którą właściwi były. Moje ciało się zmieniło , teraz wydawałam się być tylko ze skóry i kości , niezwykle wysoka o długich i cienkich rękach oraz nogach. Miałam na sobie sukienkę do kolan , biało-szarą z pajęczych nici. Zamiast oczu miałam dwie puste dziury.
~*~
Coś huknęło i wokół rozprysnęło się szkło. Obudziłam się i instynktownie zasłoniłam twarz podnosząc do góry dziennik. Słyszałam krzyk Iris , chciałam wstać , ale nie mogłam. Coś chwyciło książkę i wyrwało mi ją z rąk. Zobaczyłam chudą poskręcaną i zdeformowaną postać , którą wpierw wzięłam za człowieka. Myliłam się.
To był potwór , ten sam który był na zdjęciu z biblioteki. Wykrzywiona twarz pozbawiona nosa , wielkie usta pełne zakrzywionych ostrych zębów , nigdy nie zamknięte i pełne śliny zmieszanej z krwią. Oko z jasną tęczówką , a drugie mniejsze i pionowe z ciemną . Brak włosów , zamiast tego wypustki pokryte czymś odbijającym światło ulicznej latarni.
Jedna ręka długa i gruba z krótkimi palcami zakończonymi przez przyssawki , ta właśnie wyrwała mi dziennik. Druga krótka i mała z okropnymi szponami. Nogi długie i cienkie , z dużymi stopami pokrytymi tymi samymi wypustkami co głowa.
Stwór wrzasnął. Przypominało to krzyk z horrorów i ryk niedźwiedzia , przerażające i mrożące krew w żyłach. Obrócił głowę , ślina z krwią pociekła na dywan. Spojrzał na mnie , jego pionowe oko błysnęło czerwonym światłem.
(1442)
Offline
Czarnoksiężnik z Krainy Koszmaru
W którym miejscu powiedzenie , że to najlepszy rozdział jaki napisałam miałoby mnie obrazić? XD
Offline