Niezwykły Świat


#51 19-04-15 12:57:15

 Willczyca68

Czarnoksiężnik z Krainy Koszmaru

Punktów :   

Re: ~Różne fragmenty

:v Oki , na razie fragmentu jako tako nie mam , ale zgodnie z tym co mówiłam wrzucam opis Twierdzy Uciekinierów z ff 'Masterskkf - Szpital'. Jak wymyślę jak to narysować , to dorzucę mini- mapkę ^^

~*~
  Twierdza Uciekinierów to stary zamek z szarego kamienia , ogromna budowla ochronna otoczona wysokim wałem z ziemi i ruinami dawnych murów. Kiedyś otaczała ją fosa , tworzona przez rzekę , ale z biegiem czasu woda cofnęła się i teraz w postaci jeziora znajduje się kawałek od zamku , na południu. Na północ i wschód od zamku rozciąga się olbrzymi i niebezpieczny las , na pół-zach. jest góra ,której zbocza pokryte są najróżniejszej wielkości kamieniami
Twierdza znajduje się jakby w pułapce , została wybudowana pewnie jako ostatnia deska ratunku , chociaż raczej nigdy nie została użyta. Mimo to jest dobrze zaopatrzona , między innymi w broń średniowieczną oraz tą nieco bardziej nowoczesną i ... radiostacje ?
  Główne wejście , tzw. "Wielkie Wrota" są zniszczone , nie da się ich otworzyć , ale na wszelki wypadek Uciekinierzy zablokowali je od wewnątrz , żaby nikt nie mógł tędy przejść. Do zamku wchodzą mniejszą bramą , znajdującą się naprzeciw Wielkich Wrót , po stronie wschodniej.
  Budowla ma trzy piętra , dobrze utrzymane jest skrzydło południowe , z magzynem, kuchnią , jadalnią i miejscem na odpoczynek na parterze , wyposażonymi komnatami na piętrach 1-2, które teraz zamieszkują Uciekinierzy oraz pokojami do treningu na 3 piętrze. Północne skrzydło jest w większej części zrujnowane. Na parterze mieści się zbrojownia , niewielki i niestety źle zaopatrzony szpital oraz pokój techniczny , z radiostacją. Pierwsze piętro jest w większości przykryte kamieniami i gruzem , pozostałościami po podłodze piętra drugiego. Nic tu nie ma. Gruzy sprawiają ,że nie da się dokładnie przeszukać tego miejsca , jedyne znalezione schody na drugie piętro są wyraźnie uszkodzone , w każdej chwili mogą runąć , dlatego wszyscy omijają je szerokim łukiem. Na trzecie piętro da się wejść od góry , z murów. Niewielki fragment nadaje się do użytku , piętnaście pokoi , które dawniej służyły warcie stojącej na murach teraz są dla Strażników. Uciekinierzy nie lubią tej części zamku , większość z nich wierzy , że jest nawiedzona.
  Na środku twierdzy znajduje się coś w rodzaju wielkiego placu. Tutaj odbywają się treningi dla większej ilości osób , albo ważne spotkania. Na samym środku wybudowana jest Najwyższa Wieża , główny punkt w zamku. Miejsce otoczone dodatkowym wzmocnieniem i grubszymi murami , dobrze wyposażone i mające własną radiostację. Teoretycznie dałoby się przeżyć tu tydzień lub dwa , w międzyczasie wzywając pomoc. Aktualnie miejsce jest używane przez 'dowódców' Uciekinierów między innymi jako pomieszczenie do narad.
  Twierdza wyposażona jeszcze w 8 niższych wież , na murach. Każda z ich jest wyposażona w radiostację do komunikacji ze sobą nawzajem , Najwyższą Wieżą i wnętrzem twierdzy.
  Przez jednego z Uciekinierów została niedawno odkryta imponująca sieć tuneli pod zamkiem i okolicą. Niektóre z nich są zawalone gruzami , inne wyglądają na często używane , mimo , że w Twierdzy nikt przed nimi dłużej nie przebywał...

~*~

Amajzing , wiem xD Ale to potrzebne info , nie tyle tb co mi xD


http://24.media.tumblr.com/0232abe377ce40acda04905969a7cf65/tumblr_mn80xeWQna1r2uvl2o2_500.gif

Offline

#52 26-04-15 15:31:31

 Willczyca68

Czarnoksiężnik z Krainy Koszmaru

Punktów :   

Re: ~Różne fragmenty

Tak wiec jako , ze moje notatki w telefonie sa statystycznie ciekawsze niz to co wrzucam jako tako postanowilam to wrzucic. Pisane telefonem i poki co nie poprawiane , wiec ... xD
Na start leci Ianthony !

Z telefonu #1 - Ianthony -Agents of S.M.O.S.H
Trzy losowe fragmenty napisane jakis czas temu. Enjoy ! :D
~*~
- Nie rozumiesz ! - Ian spuszcza wzrok. - Ty … Jesteś prawdziwym agentem , byłeś na akcjach , inni liczą się z twoim zdaniem , słuchają cie. A ja ? Wszyscy traktują mnie jak sekretarkę. -
- Ian … -
- Nikt nigdy nie dał mi szansy. Wszyscy z góry oceniają , że skoro jestem mały i … słaby , to nadaje się tylko do papierowej roboty. -
- Hej. .. - Anthony kladzie rękę na jego ramieniu , ich spojrzenia się spotykają. - Nikt tego nie powiedział.
- Nie muszą , przecież widać po tym jak się do mnie odnoszą. - mruczy chłopak
- traktują tak każdego nowicjusza. Ale wyslali mnie tu z tobą , a to znaczy , że widzą w tobie potencjał. Bo tak jak mówisz jestem ‘prawdziwym agentem’ , byłem na różnych akcjach i ta , na której jesteśmy teraz wydaje się prosta , ale jeden zły ruch i ladujemy w centrum ognia. Nie dali by mi tu byle kogo. - uśmiecha się ciepło , Ian kiwa głową. - Ale miejmy nadzieje , ze nic złego się nie stanie. -
Zdejmuje rękę z jego ramienia i odsuwa się trochę.
- Idź spać , ja musze pogadać z agentka Lorey. - wychodzi , zostawiając Iana samego w ciemnościach. Chłopak wzdycha i kładzie się z boku , przykrywajac cienkim kocem.
- Proszę , żeby się skomplikowalo … - szepcze , zamykajac oczy

*inne*
- Odwróc się. -Anthony siada za mną na łóżku, chwile potem czuje jak dotyka moje mokre włosy. Uśmiecham się.
- co robisz ? -
-Warkoczyki.-
Uśmiech na mojej twarzy poszerza się. Pozwalam mu układać włosy , dopóki nie uznaje , że wystarczy. Czuje kilkanaście drobnych warkoczy na całej głowie. Nie są spięte gumka , zaraz się rozplacza , ale co tam.
Odwracam się do Anthony'ego , który spokojnie kładzie się z boku łóżka.
- ni idziesz do Kalel ?- pytam , gąszcac światło i na oślep trafiając do łóżka. Biorę koc i przykrywam nas obu.
- jestem …trochę zmęczony . -
- polociliscie się , prawda ? - kładę się po drugiej stronie łóżka i Odwracam twarz w jego stronę.
- Trochę. - wzrok przyzwyczaja mi się dociemnoaci , wiedzę jak uśmiech znika z jego twarzy. Zapada nie zreczna cisza. Zamykam oczy , ale z polsnu wyrywa mnie głos Anthony'ego
- Przypominasz mi kogoś. -mówi cicho.
- Kogo ?
- Młodszą siostrę. -
- Masz siostrę ?
-Nie , ale gdybym miał pewnie przypomniała by ciebie. -uśmiecha się , ja też.
- Dlatego zrobiłeś mi warkoczyki ? -
- Tak. I dlatego zrobię to. - przyciąga mnie ręką do siebie , teraz moja twarz jest na jego klatce piersiowej. Śmieje się krótko , staram się jak najbardziej ograniczyć kontakt między naszymi ciałami ,żeby sytuacja stała się mniej niezreczna ,ale jemu to chyba nie przeszkadza.
- Siostra by nie uciekała. - mruczy innym tonem , aż na moment nie mogę się ruszyć. Wykorzystuje to ,delikatnie przyciska moją głowę do siebie , a ja wreszcie daje za wygraną i wtulam się w niego , otaczając go rękami.
Jego dłoń delikatnie głaszcze mnie po głowie , rozplatujac parę warkoczykow.
- Dobranoc Ian. -
- Dobranoc. - odpowiadam z lekkim uśmiechem , zamykając oczy.
~*~inne~*~
Słyszę tylko huk wystrzalu , potem zapada cisza. Widzę jak nogi Anthony'ego uginają się. Pada kolejny strzał , jeszcze jeden , napastnik się wycofuje , wyboegam z ukrycia i łapie Anthony'ego w ramiona , klekajac na ziemi , bo nie jestem w stanie go utrzymać. Widzę ciemno czerwone plamy na koszuli , które z każdą chwilą rosną. Zaczynam panikować , oddzieram rękaw swojej koszuli i staram się zatamowac krwawienie , chce wołać o pomoc ale nie jestem w stanie się odezwać.
-Ian … - jego słaby głos na chwile mnie paraliżuje. Rzucam szybkie nerwowe spojrzenie na jego twarz , bledszą niż zwykle.
- Nic nie mów , wszystko będzie dobrze. - mój głos drży , Odwracam wzrok , patrzę na rany , rozglądam się. W myślach powtarzam , że będzie dobrze. Oczywiście , że będzie . Musi być! - Ian … przestań… to bez sensu. - Odwracam się , patrzę w jego pół przymknięte oczy. Gasną z chwili na chwile. Kończy się czas , ale słyszę krzyki i kroki daleko za sobą.
- To wsparcie ! Zaraz ci pomogą ! - mój głos się ożywia , patrzę na niego przejęty. - będzie dobrze Anthony , będzie dobrze. -
Słabo się uśmiecha
- Obiecaj mi … ze się nie poddasz. - mówi cicho.
-Ty Tu jesteś tym , który ma się nie poddawać. - mowie ,nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- Obiecaj. - jego głos jest tak słaby , że muszę się pochylić , żeby go usłyszeć
- Obiecuje. -
- Pamiętaj o mnie. - mówi , po czym zamyka oczy.
Na moment dretwieje , potem lekko ruszam jego ramieniem.
-Anthony ? - nie reaguje. - Anthony ! - krzyczę. - Otwórz oczy , odezwij się ! ANT! - w moich oczach pojawiają się łzy. Będzie dobrze , będzie dobrze , uspokoj się Ian !
Pochylam się nad jego twarzą , ale nie czuje na policzku oddechu.
- Ant ! - łza spływa w dół i spada na jego czoło. - Ant , nie zostawiaj mnie … Słyszysz ?! Nie zostawiaj … - kończę szeptem , obejmuje go i przytulam do siebie. - Nie zostawia się tych , którzy cię kochają …- szepcze przez łzy.
Nie będzie dobrze . Dopiero teraz dociera do mnie , że to koniec.

~*~

No i na razie to by bylo na tyle ^^


http://24.media.tumblr.com/0232abe377ce40acda04905969a7cf65/tumblr_mn80xeWQna1r2uvl2o2_500.gif

Offline

#53 03-05-15 18:59:43

 Willczyca68

Czarnoksiężnik z Krainy Koszmaru

Punktów :   

Re: ~Różne fragmenty

Soooł... Mam ot takie fanficki do Hetali , których nie chcę wrzucać na tumblra , bo są niedokończone i wg bez sensu... A tutaj nikt nie zna hetalii... Ale co mi tam , łapajcie xD

Hetalia #1 - Psy AU



Arthur budzi się o 6:00. Wstaje , ścieląc po sobie łóżko. Zabiera przygotowane wczoraj wieczorem ubranie i idzie do łazienki. Bierze szybki prysznic , zakłada ciemne spodnie , białą koszulę , wiąże krawat i zakłada marynarkę. Zaczesuje włosy , zabiera pidżamę i wraca do pokoju. Odkłada ubranie do szafki , zabiera leżącą przy biurku teczkę i schodzi do kuchni. Przygotowuje sobie zwyczajne angielskie śniadanie , czyli grzanki i dżem , zaparza herbatę i siada przy stole przeglądając poranną gazetę. Po chwili słyszy ciche kroki , potem coś miłego ociera się o jego nogi i na kolanach kładzie swój łeb. Arthur automatycznie głaszcze go za uszami.
  Jego pies , biały golden retriever imieniem Kent. Arthur spogląda na zegarek. Właśnie minęła godzina. Nadszedł czas , żeby iść do pracy.  Wstaje , odkłada talerze do zmywarki i wyciąga z jednej z szuflad smycz. Zapina ją do obroży białego futrzaka i wychodzą z domu.
~~~
Ze snu wyrywa go początek jakiejś piosenki. Alfred rzuca telefonem na drugą stronę pokoju , uderzenie w ścianę wyłącza budzik. Chłopak odwraca się na drugi bok , zakrywając twarz poduszką , żeby promienie słońca przestały go razić. Sekundę później zrywa się i rozkojarzony rozgląda się po pokoju za telefonem. Podbiega do niego omal nie zabijając się o sterty rzeczy leżących wszędzie na podłodze. Wkłada powrotem baterię , zamyka klapkę i restartuje urządzenie nerwowo uderzając palami w tył obudowy. Wreszcie ekran rozbłyska kolorowym światłem , pomimo rys i pęknięć wciąż działa.
- Siódma pięć ?! – krzyczy chłopak omal znowu nie puszczając telefonu. – Jestem prawie spóźniony na bycie za wcześnie! –
Bierze telefon i chwilę buszuje w rzeczach na podłodze , znajdując czarne spodnie , jakiś jasny podkoszulek i pomarańczową bluzę. Biegnie do łazienki , szybko przeczesując i tak rozczochrane włosy. Zakłada okulary i poświęca sekundę , żeby określić swój stan. Błękitne oczy są podkrążone , skóra trochę bledsza niż zwykle , ale poza tym nie jest źle.
Wybiega z pomieszczenia , łapie szaro-brązową torbę przewieszoną przez oparcie krzesła i zbiega na dół , do kuchni. Nie ma jednak czasu nawet na zrobienie herbaty , zabiera tylko portfel leżący na blacie obok zlewu pełnego brudnych naczyń i wybiega z domu , po sekundzie wracając , żeby zabrać ciemnobrązową kurtkę z napisem ‘50’ na plecach i znowu znika , trzaskając za sobą drzwiami.
~~~
  Sekundę później obydwaj na siebie wpadają. Alfred przeprasza , zanim właściwie orientuje się na kogo wleciał.
- Arti ! – uśmiecha się wesoło do starszego chłopaka. – Hejka Kent ! – schyla się , żeby pogłaskać psa , który wesoło merda ogonem.
Arthur zupełnie go ignoruje , w duchu przeklinając ich spotkanie. Nie przepada za swoim sąsiadem , odkąd Alfred pojawił się w tej okolicy cały czas jest głośno. Inni zdają się lubić energicznego 19’nastolatka , wiele razy słyszał , że Alfred rozjaśnia swoim optymizmem tą ponurą dzielnicę , ale to nie zmienia faktu , że Arthur wolał go unikać. Niestety ze wszystkich możliwych ludzi wyższy chłopak zdawał się uwziąć właśnie na nim , pracowali w tej samej firmie , chociaż na innych stanowiskach to wciąż sprawiało to , że poranki takie jak ten nie były niczym niezwykłym :
Alfred jak zwykle nieprzygotowany wpada na Arthura , zagaduje z tym swoim głupim uśmiechem i głaszcze Kenta , w efekcie obydwaj trafiają do pracy w ostatniej chwili.
- Więęęc… - Alfred zerka na niego zza szkieł. – Co tam ? –
Arthur wzdycha. Właśnie zaczął się kolejny poranny koszmar…
~~~
Po pracy Arthur oddycha z ulgą. Dzisiaj jest jeden z niewielu dni , kiedy kończy przez Alfredem i nie jest zmuszony przebywać w jego towarzystwie. Spokojnym krokiem wraca do domu , puszczając Kenta wolno. O tej porze nikt nie wychodzi na ich ulicę , więc pies może sobie spokojnie pobiegać , nie denerwując mieszkańców.
W domu Arthur zajmuje się zrobieniem papierkowej roboty , obiecanej kąpieli Kentowi , potem siada na łóżku z książką w ręce. Nie mija nawet pięć minut , kiedy jego telefon zaczyna dzwonić. Nie patrząc na to od kogo przychodzi połączenie blondyn odbiera. Zanim udaje mu się cokolwiek powiedzieć słyszy szumy po drugiej stronie , jakby ktoś stał przy autostradzie , albo innej ruchliwej drodze.
- Halo ? – głos jest tak głośny , że Arthur aż się krzywi , odsuwając telefon od ucha. – Arti ? Jesteś tam ? –
- Alfred ? Skąd masz mój numer ? – marszczy brwi.
- Nie ważne. Potrzebuję twojej pomocy. Masz auto , no nie ? –
-Mam… - w myślach Arthur zastanawia się dlaczego jeszcze się nie rozłączył. Cokolwiek ten dzieciak od niego chce nie może być dobre. Jednak powaga w glosie dziewiętnastolatka powstrzymuje go od zignorowania .. czegokolwiek co się właściwie nie dzieje po drugiej stronie.
- Extra ! Jestem obok tego wielkiego sklepu z neonowymi światełkami co tak cie wkurza. Podjedź , szybko , plissss !- błagalny ton Alfreda sprawia , że chłopak daruje sobie wszystkie inne pytania i wstaje z łóżka.
- Zaraz będę. – rozłącza się , słysząc jeszcze początek lawiny podziękowań po drugiej stronie.
Zbiega po schodach , łapiąc kurtkę i wychodząc na zewnątrz. Kent na widok swojego pana wstaje i rzuca się do przodu wesoło merdając ogonem , ale Arthur zamyka mu drzwi przed nosem i przeprasza, chwilę później wsiadając do samochodu.
~~~
Alfred siedzi plecami do niego , na rogu parkingu , za nim jeżdżą samochody , okazyjnie trąbiąc na dziwnego chłopaka. Arthur parkuje najbliżej jak może i wysiada z samochodu , podbiegając do młodszego blondyna. Chłopak odwraca się
- Już jesteś ! – uśmiecha się szeroko. – Pomożesz mi zanieść go do samochodu ? – pyta , wskazując ruchem głowy na … psa ?
Cokolwiek to jest nie wygląda na zwierze. Kupa poplątanego futra z błotem i kurzem , z czterema łapkami. Śliczne czarne jak węgielki oczy patrzące to na jednego to na drugiego.

~*~*~*~*~

To jedno , teraz drugie , jeszcze bardziej nie dokończone niż to wyżej , no i zupełnie z innej bajki xD

Hetalia #2 - Szkoła AU



- Uciekaj ! – krzyczę za siebie , kiedy kolejne uderzenie w szczękę prawie pozbawia mnie świadomości. Cofam się zamroczony ocierając krew z nosa i uderzam praktycznie na oślep , trafiając w nos silniejszego chłopaka. Odwdzięcza się kopniakiem w brzuch , który przewraca mnie na ziemię. Chcę się podnieść , ale ciężki but przygniata mnie do ziemi. Tracę oddech.
- Alfred ! – gdzieś w oddali słyszę krzyk , ucisk lżeje , obracam się na bok desperacko łapiąc powietrze , ale kopniak w brzuch brutalnie ,mnie go pozbawia. Potem kolejny i jeszcze jeden…

Zrywam się oblany zimnym potem , automatycznie sięgając ręką po telefon. Jasne światło wyświetlacza rozjaśnia nieco mrok panujący w pokoju , kładę się ciężko oddychając z oczami szeroko otwartymi , prawie nieobecny myślami.
„ Co to miało być ?” „Czemu walczyłem i z kim?” „Komu kazałem uciekać i czemu ten ktoś krzyczał moje imię?” „Czemu przegrałem?”
Za dużo pytań bez odpowiedzi.
Odłączam telefon od ładowarki i zerkam na zegarek. Jest 6:50 , i tak za chwilę muszę wstawać do szkoły. Zapalam światło w pokoju , względnie ogarniam syf , który zaległ od ostatniego sprzątania i włączam laptopa. Podczas , gdy ten startuje , biorę ubrania i lecę przebrać się w łazience , przy okazji ogarniając swoją twarz.
Odbicie w lustrze nie jest oszałamiające. Wysoki blondyn o jasnej cerze , z rozczochranymi , trochę przydługimi włosami , podkrążonymi oczami za szkłami okularów. Zwykły czarny podkoszulek i pomarańczowo-żółta bluza z kapturem , szare jeansy i converse.
Wracam do pokoju i sprawdzam Internety. Od pierwszej w nocy niewiele się tu zmieniło. Dostałem za to wiadomość na skype , od ‘Anglii’ , czyli Arthura Kirkland’a , kolegi z klasy.
„Dobrano , widzimy się rano ;)”
Uśmiecham się lekko sam do siebie. Arthur jest taki.. sztywny. Gościu przyjechał z Wielkiej Brytanii jakiś rok temu , jest dobrze wychowany , zawsze siedzi prosto , pisze poprawnie gramatycznie… Cud , że udało mi się go nauczyć używać emotikonek !
„Akszuali nie wydaje mi się , żebyś miał czas rano gadać przez kamerkę :P See u w szkole raczej xD”
Wysyłam wiadomość i ‘usypiam’ laptopa. Pakuję do czarnej torby zeszyty i książki , jakiś brudnopis i piórnik , wkładam telefon do kieszeni i zbiegam na dół. Rodzice śpią , nie mam zamiaru ich budzić. Wyciągam ostatni kawałek pizzy z wczoraj , schowany specjalnie pod jakąś zieleniną na dnie lodówki i wkładam do mikrofali. Chwilę później kończę jeść , a w następnej wychodzę z domu. Teraz czeka mnie półgodzinny spacerek do szkoły , a wszystko po to , żeby spędzić trochę czasu z Arthurem przed lekcjami…
~*~
Jak zwykle olewam fakt , że powinienem przebrać buty , odkładam tylko kurtkę do szafki i przemykam niezauważony obok pani szatniarki. Arthur siedzi pod ścianą przy klasie , gdzie za godzinę będziemy mieć lekcje.
- Co czytasz ? – pytam wesoło , opierając się plecami o ścianę obok niego. Zaskoczony zerka w górę.
Ma śliczne oczy w różnych odcieniach zielonego , gęste ciemne brwi i blond włosy , jaśniejsze i lepiej ułożone niż moje. Szary podkoszulek i cienka ciemno-zielona bluza z kapturem , jeansy i trampki… Zazwyczaj chodzi w koszuli i krawacie , więc to miła odmiana widzieć go w czymś bardziej swobodnym.
- O , cześć. – lekko się uśmiecha na mój widok. Siadam obok niego i zerkam na okładkę książki.
- „Maximum Ride”. Czytałem to ! – uśmiecham się wesoło. – To o tej lasce ze skrzydłami i jej ekipie ?! Ta książka rządzi! –
Cieszy go mój entuzjazm. Wie , że raczej nie przepadam za książkami ,często zdarza się , żeby jakaś wybrana przez niego książka była mi znana. W parę chwil spoileruje mu mniej więcej całą opowieść do momentu , w którym skończyłem , nie denerwuje się jak zwykle , tylko słucha uważnie. Albo już o tym wiedział , albo coś dziwnego się z nim dzisiaj dzieje.
- A tak w ogóle to jak tam noc ? – pytam , uśmiechając się w ten sposób.(
Śmieje się krótko , wciąż z uśmiechem.
- Dobrze. A u ciebie ? –
I w tym momencie przypominam sobie cały sen. Oraz to , że to Arthur krzyczał moje imię , że to jego broniłem.. Tylko czemu ?
- Alfred ? – Czuję jak macha ręką przed moją twarzą , wzdrygam się i mrugam ,  zerkając na niego.
- Moja noc ? Dobrze… - silę się na uśmiech , ale wychodzi nieprzekonująco.
- Co jest ? – pyta Arthur [i tutaj wyłączył mi się laptop. Bogu dzięki za auto zapis sekundę wcześniej…]
~*~*~*~*~*~

Niesamowite. Serio. xD Czekam na komenty , bo spamić tu samej dla siebie to mi się trochu nie chce :v


http://24.media.tumblr.com/0232abe377ce40acda04905969a7cf65/tumblr_mn80xeWQna1r2uvl2o2_500.gif

Offline

#54 17-05-15 20:41:22

 Willczyca68

Czarnoksiężnik z Krainy Koszmaru

Punktów :   

Re: ~Różne fragmenty

Charakterystyczna gitara i cichy głos śpiewający znany tekst. Siadam pod drzwiami , czując jak w moich oczach pojawiają się łzy.
To ta piosenka. Ta sama , którą śpiewał za pierwszym razem gdy się poznaliśmy , teraz z akompaniamentem gitary.
Jego głos drży , po moim policzku płynie łza. Miliony wspomnień zawartych w jednej piosence , jednym brzmieniu gitary , tym samym tekście , który nie zmienił się od lat , a opowiedział już tyle historii.
Zapada cisza , słyszę swój głos kontynuujący piosenkę w urwanym momencie , cichy i fałszujący , ale na swój sposób pasujący idealnie.
Drzwi otwierają się , czuję ręce otaczające mnie i przytulające do siebie , ciepłe łzy płynące po policzku i spadające na jego bluzę.
Przytulam go i chowam twarz. Żaden z nas nie musi mówić ani słowa.
Każde ‘Przepraszam’ , ‘Dziękuję’ i ‘Tęsknię’ zostało już zaśpiewane.

~*~
Czyli jak na mnie zadziałało zupełnie przypadkowe znalezienie piosenki , którą pamiętam z dzieciństwa ( The Offspring - Kristy, are you doing okay ) :33 Takie malutkie , 142 slowa , a jakie feels... xD


http://24.media.tumblr.com/0232abe377ce40acda04905969a7cf65/tumblr_mn80xeWQna1r2uvl2o2_500.gif

Offline

#55 30-05-15 23:36:46

 Willczyca68

Czarnoksiężnik z Krainy Koszmaru

Punktów :   

Re: ~Różne fragmenty

Do piosenki Three Days Grace - The real you

~*~

I will never give up on you
I see the real you
Even If you don’t I do
I do


Kolejna konferencja kończy się kłótnią i opuszczeniem sali przez prawie wszystkie kraje. Zrezygnowany Ameryka siada na swoim miejscu i opiera twarz na dłoniach, z wzrokiem utkwionym w zamkniętych już drzwiach.
„ Czemu oni są zawsze tak niechętnie nastawieni do moich pomysłów?!” myśli. „Przecież bohater chroniący ziemię przed globalnym ociepleniem jest genialny ! Przygotowałem już nawet kostium…”
Wzdycha i zerka w bok, na śpiącego Anglię. Blondyn zasnął mniej więcej w połowie spotkania, ale nikt się nie zorientował, a nawet jeżeli to nie chciał angola obudzić.
Ameryka wstaje i przesiada się na krzesło obok śpiącego. Sam kładzie głowę na rękach z twarzą zwróconą w kierunku Arthura. Jego myśli na chwilę przestają krążyć wokół zebrania i skupiają się na osóbce znajdującej się przed nim.
„Ciekawe, czy coś mu się śni…”
Anglia często chodził padnięty, ostatnio jego szefowie zaczynali zwiększać wymagania co oznaczało dużo podróżowania, spotkań i innych podobnych formalności, które męczyły od samego myślenia na ich temat. Zmienił się też, co nie rzucałoby się tak bardzo w oczy, gdyby Ameryka nie znał go praktycznie całe swoje życie.
Starszy blondyn schudł, jego włosy były jakby bardziej rozczochrane niż zwykle, a oczy stały się jakieś takie ciemne, nie tylko ze względu na niedosypianie. Straciły swój dawny blask.
Ameryka miał też wrażenie, że Arthur zaczyna udawać kogoś, kim nie jest. Niby nadal jest zdystansowany, sarkastyczny i ogólnie nieprzyjemny, ale zaczął to robić w sztuczny sposób. Tak… oficjalnie.

- I see the real you …- mruczy Ameryka, unosząc dłoń i odgarniając z kosmyk włosów z czoła blondyna tak, że teraz widzi jego oczy…Oko. Otwarte.
Obydwaj odskakują od siebie, krzesło na którym siedzi Anglia przewraca się i w efekcie chłopak ląduje na podłodze.

- Co ty wyprawiasz idioto ?! – krzyczy zezłoszczony, Ameryka wstaje z uśmiechem i wyciąga do niego dłoń. – I co masz na myśli mówiąc, że widzisz prawdziwego mnie ? –
- To, że się zmieniasz. Jak wtedy. Zaczynasz udawać Iggy.– starszy blondyn daje sobie pomóc wstać. Otrzepuje ubranie z nieistniejącego kurzu i prycha poirytowany.
- Nic nie udaję. Jestem sobą, jedynym i prawdziwym. A nie jakąś amerykańską podróbką z milionem twarzy. I nie nazywaj mnie Iggy. –d odaje ze złością. Rozgląda się i sekundę zajmuje mu zorientowanie się, że już po zebraniu. Bez pytań w stylu „Gdzie są wszyscy?” i „Czemu zostałeś?” wychodzi z pokoju, nawet nie patrząc na Amerykę.
Ten tylko wzdycha, odprowadzając go wzrokiem.

- I see the real you, even if you don’t , I do, I do… - nuci dalej, zbierając leżące przy jego stanowisku papiery.

~*~

And I’ll
Show you the road to follow
I’ll keep you safe untill tomorrow
I’ll put you awal from sorrow


- Powiesz mi wreszcie dokąd idziemy ?!- pyta poirytowany Arthur. Jest już noc, odeszliśmy daleko od samochodu zaparkowanego z boku drogi. Światło latarki wyłapuje z mroku łąkę i majaczącą nieco dalej linię drzew.
- Czekam aż sam się zorientujesz. – odpowiada Ameryka, nie zwalniając kroku, mimo, że zaczynają iść pod górkę.
Starszy chłopak mruczy pod nosem coś o kolejnym idiotycznym pomyśle, zmarnowanym czasie i bezsensownym włóczeniu po nocach, kiedy Alfred staje w miejscu, czego efektem jest wpadnięcie na jego plecy.

- Co znowu ?! Zapomniałeś którędy—przerywa, kiedy blondyn wskazuje w górę. Arthur unosi wzrok i zamiera z wrażenia.
Niebo.
Niebo pokryte miliardami gwiazd układających się w fantastyczne wzory, nie przysłonięte chmurami ani światłami miasta. Nie dające się opisać słowami, cudowne i niesamowite.
Ameryka kładzie się na trawie, z rękami pod głową i wzrokiem utkwionym w gwiazdach.

- Pamiętasz ? Kiedyś zabrałeś mnie na takie wzgórze i pokazywałeś układy. – mówi wesołym tonem, podczas gdy Anglia siada obok niego.
- Pamiętam. – w jego oczach pojawia się znajome światełko, a Ameryka się uśmiecha.
- Ja praktycznie nie. Tylko tyle, że obiecałem ci się nauczyć tych nazw, a skończyło się na tym, że wiem gdzie jest Gwiazda Polarna i tyle. – uśmiecha się.
Arthur kładzie się obok niego, z wzrokiem wyszukującym znajomych konstelacji.

- To Kasjopea. – unosi w pewnym momencie rękę, wskazując na gwiazdy ułożone w „W”. – Tam masz Wielki i Mały Wóz, tu jest Pas Oriona…-
Nawet zauważa uwagi, kiedy Ameryka przestaje patrzeć w górę i skupia wzrok na twarzy Arthura.
„I to jest prawdziwa Anglia…” uśmiecha się Alfred

Ameryka otwiera drzwi praktycznie siłą woli. Wchodzi do pokoju bokiem, nawet nie zapalając światła. Na rękach niesie śpiącego Arthura.
Najdelikatniej jak może kładzie blondyna na łóżku i przez chwilę staje w miejscu , nie wiedząc co ma robić. Jest zbyt zmęczony, żeby nawet przebrać się w piżamę…
Kładzie się na łóżku, twarzą w kierunku śpiącego i chwilę go obserwuje. Uśmiecha się sam do swoich myśli, wkłada odrobinę wysiłku w to, żeby unieść się na łokciu i pochyla się w stronę Arthura. Całuje go w czoło na dobranoc.

I will never give up on you
I see the real you
Even If you don’t I do
I do


http://24.media.tumblr.com/0232abe377ce40acda04905969a7cf65/tumblr_mn80xeWQna1r2uvl2o2_500.gif

Offline

#56 31-05-15 11:26:49

 Willczyca68

Czarnoksiężnik z Krainy Koszmaru

Punktów :   

Re: ~Różne fragmenty

Randomowa kontynuacja do "Light that never come". Słabo napisane i do re-write za jakiś czas, no ale jest , więc czemu by nnie pokazać ? :v Na tumblra trafi lepsza wersja... Jak już będzie :D  ... Tu w sumie też, bo spamienie sama do siebie jest bardzo przyjemne... xD

~*~

To nie tak miało wyglądać.
Zamek miał być pusty, akcja miała potrwać parę minut ! Tymczasem biegniemy kolejnym korytarzem otoczeni magicznymi znakami, żeby pociski z kusz i innej broni nie sięgały celu.

- Tutaj ! – łapię Arthura za rękę i otwieram drzwi po mojej stronie. Wpadamy do środka, rzucamy zaklęcie zmieniające wejście w kamienną ścianę i dopiero wtedy orientujemy się gdzie jesteśmy.
Sala Tronowa.
Arthur mruczy pod nosem jakieś przekleństwo.

- Szybko, zabarykaduj pozostałe mniejsze przejścia, ja zajmę się wielkimi wrotami. –
Bez słowa sprzeciwu mijam podwyższenie z tronami króla i królowej i biegnę na tyły, gdzie są małe drzwi dla służby. Szybkie zaklęcie i po sprawie.
Odwracam się żeby dołączyć do Arthura, kiedy zauważam dwie postacie skulone za tronami. R-rodzice…?

- Serio ? – prycham sarkastycznym tonem, który tak często słyszałem u Arthura, w myślach mając ochotę podbiec i ich przytulić. Mocno, mocno i nigdy nie puścić… Czuję łzy w oczach i modlę się, żeby dla nich pozostały niewidoczne.
Patrzą na mnie, najpierw przerażeni widząc czarną pelerynę Arthura, dopiero później zauważając twarz.

- A-alfie…? To naprawdę ty ?- matka powoli wstaje, nie zważając na protesty męża mówiącego coś o źle i niebezpieczeństwie.
Patrzy na mnie, a ja na nią, a potem obydwoje wpadamy sobie w ramiona. To dziwne, mieć z nią kontakt po wtedy… Jednym wypadku, który zmienił całe moje życie. Ciekawe, kim bym był, gdyby Arthur nie zabrał mnie wtedy z wieży…? Arthur !

- O, rodzinne spotkanie. Jakie to słodkie. – jadowity głos dochodzi zza tronu. Ojciec odskakuje przerażony, kiedy obok niego materializuje się czarodziej z złowróżbnym uśmiechem. Na ułamek sekundy poważnieje. – Alfred, chodź tu. – rozkazuje, a ja bez sprzeciwu podchodzę, uśmiechając się jeszcze do mamy.
„Będzie dobrze. On jest serio fajny”
„Chciałabym ci wierzyć…”
Potem zielony błysk rozświetla sale i na krzyki rodziców nakłada się mój.

- Odbiło ci ?! – wrzeszczę jednocześnie z Arthurem.
Stoimy przed sobą, ja otoczony błękitną poświatą, która pochłonęła energię jego ataku i teraz lśni złowrogo gotowa oddać co wzięła.

- Zejdź mi z drogi Alfred, to cie nie dotyczy i nie chcę żebyś przez przypadek oberwał. –
- Nie dotyczy ? Stary, to są moi rodzice ! Jak sprawa ma mnie nie dotyczyć jak zaczynasz ich atakować, hę ? – obydwaj jesteśmy zaskoczeni moją postawą, mama i tata pewnie też… - Mieliśmy tylko zabrać tą jedną rzecz i stąd spadać! Zero mowy o atakowaniu kogokolwiek! A zwłaszcza króla i królowej ! –
- Ale skoro już się nadarza okazja, to czemu by nie? – w oczach Arthura pojawia się czerwony błysk. Już jestem martwy.

Kolorowe błyski wypełniają salę tronową. Krótkotrwałe zaklęcie niewidzialności chroni moich rodziców, podczas gdy ja obrywam przeróżnymi pociskami, rzadko kiedy wywołując właściwą tarczę na czas. Sam boję się atakować.
W końcu demoniczny Arthur to wciąż Arthur… Prawda ?
Ouch ! Czuję jak ból paraliżuje moje ciało, lecę kawałek do tyłu i uderzam plecami o ścianę. Krzywię się z bólu i próbuję wstać, z marnym skutkiem. Otwieram oczy i tylko patrzę na Arthura, jak staje w miejscu i podziwia swoje ‘dzieło’. W myślach modlę się, żeby furia minęła, chociaż wiem, że to tak nie działa… Ale może widok rannego podopiecznego trochę go ocuci…?
Nagle słyszę stłumiony kobiecy krzyk, kiedy rodzice pojawiają się w zasięgu wzroku. Arthur odwraca się w ich stronę i demonicznie uśmiecha. Unosi rękę, kiedy…

- NIE ! – krzyczę, czerwony promień strzela z mojej dłoni i uderza Arthura, posyłając go na drugą stronę sali. Na chwilę wszystko zamiera. Czekam aż podniesie się z kpiną w głosie i „Tylko na tyle cię stać? Myślałem, że czegoś cię jednak nauczyłem przez ostatnie osiem lat…” , ale nic takiego się nie dzieje.
Pokonuję ból i chwiejnie wstaje, chwilę potem biegnąc i lądując obok Arthura na kolanach. Nie oddycha.
Chwilę patrzę na niego jak sparaliżowany. Nie oddycha ? Co to znaczy? Zaraz, czy ja go …?!
Nie mogę przypomnieć sobie żadnego zaklęcia przywracającego czynności życiowe, zaczynam panikować. Nie mogłem go zabić, nie mogłem ! Słyszysz Artie ?! Masz żyć ,rozumiemy się ?!
Składam ręce i zaczynam coś, co chyba nazywało się resuscytacją. Pokazano mi jak to się robi raz w życiu i szczerze nigdy nie sądziłem, że będę musiał tą wiedzę wykorzystać.

1, 2, 3, 4 , 5…
Nic się nie zmienia. Czuję łzę spływającą po policzku. A co, jeżeli to koniec…?
..11, 12, 13, 14, 15…
Co jeżeli zabiłem tego, który mnie uratował te osiem lat temu? Który nauczył mnie wszystkiego co umiem?
…21, 22, 23, 24, 25…
Co jeżeli pozbawiłem życia osobę, którą kocham ponad wszystko?
Pochylam się nad jego twarzą, 2 wdechy , kiedy orientuję się, że jego oczy są otwarte. Sekundę później Arthur przyciąga mnie do siebie i całuje.
Prawie natychmiast wyrywam się zaskoczony, odskakując do tyłu z szeroko otwartymi oczami wpatrzonymi w czarodzieja, podczas gdy on odwraca się w bok, łapiąc powietrze.

- Co to miało być ?! – krzyczę, kiedy nagle czuję ból promieniujący od serca. Brakuje mi tlenu, w głowie pojawiają się setki zaklęć uzdrawiających, ale nie mam czasu na wypowiedzenie żadnego z nich. Trucizna robi swoje i padam nieprzytomny.


http://24.media.tumblr.com/0232abe377ce40acda04905969a7cf65/tumblr_mn80xeWQna1r2uvl2o2_500.gif

Offline

#57 31-05-15 13:02:20

 Poginka

Zombie z Straszliwej Polany

Punktów :   

Re: ~Różne fragmenty

Jakby coś, to ja czytam każdy twój fragment, tylko nie zawsze chce mi się odpisywać xD Wracając do tekstu: Wow. Trudno powiedzieć mi coś więcej, chociaż pod koniec trochę się gubiłam kto co mówi itd, ale szybko dało się znowu połapać. Ale po prostu ten fragment jest świetny. Nie wiem co więcej powiedzieć, po prostu naprawdę bardzo mi się podoba. Mam nadzieję że napiszesz ciąg dalszy ^^


Wyzwanie - 3 pkt

Offline

#58 18-06-15 20:40:33

 Willczyca68

Czarnoksiężnik z Krainy Koszmaru

Punktów :   

Re: ~Różne fragmenty

Poginka - Nooo weeeż, po to to tu wrzucam, żebyś właśnie odpisywała xD Ja twoje komentuje, bądź chociaż na tyle miła i mi się odwdzięcz :v Awww :33 Brakuje mi hejtu, czy tam czepiania się błędów, ale jakoś to przeboleje na rzecz wszechogarniającej radości, bo miło się czyta takie opinie :v Wg się miło opinie czyta xD Co do tego całego Light that never comes, to mi *tak samo jak Storm* się pomysł podoba, więc coś tam pod tam jeszcze pewnie będzie, zwłaszcza, że nawet ptaszystwo dla Alfiego machnęłam i trza je wykorzystać :v
  Póki co mam machnięte wczoraj wieczorem na telefonie usuk, tak o, na dobranoc i dzieńdobry, bo wracam do pisania, a przynajmniej wrzucania tego co piszę xD Znając mnie w tekście będzie brakowało literek, więc plz dajcie mi znać czego gdzie nie ma ;)
Enjoy~

~*~


Słyszę pukanie do drzwi. Zbiegam po schodach i sekundę później staję twarzą w twarz z … Alfredem ?
W pierwszej chwili go nie poznaję. Nie tyle przez słabe oświetlenie na zewnątrz, co przez rozczochrane włosy, mocno podkrążone oczy i całe ciało pokryte błotem i kurzem.
- Co ci się stało ?! - dopiero teraz zauważam siniak na policzku i rozciętą wargę.
Uśmiecha się szeroko, jakby to miało zamaskować jego fatalny stan.

- Takie tam… - macha ręką, jakby to nie miało najmniejszego znaczenia. - Mogę dzisiaj u ciebie przenocować? -
- Jasne… - odsuwam się, żeby mógł przejść. Zamykając za nim drzwi zauważam jeszcze leżący na podjeździe motor po przejściach. To by wyjaśniało, czemu Alfred ma na sobie skórzaną kurtkę.
Odwracam się, podczas gdy on siłuje się z wysokimi czarnymi butami. Nawet jego ubrania są w opłakanym stanie. Pytania co się stało i czemu akurat u mnie postanowił nocować tłuką mi się po głowie.
Wreszcie udaje mu się uwolnić nogi; układa buciory równiutko pod ścianą, świadomy tego jak bardzo mam fioła na punkcie czystości (przynajmniej względem innych. Ja jestem u siebie…).
Wiesza kurtkę na wieszaku i chwilę jakby sam zastanawia się czy coś jeszcze powinien odłożyć.

- Patrząc na twój stan przed pójściem spać radziłbym ci się ogarnąć. - mówię nieco wredniejszym tonem niż bym chciał, jak zwykle zresztą. - Wiesz, gdzie jest jaki pokój prawie lepiej niż ja … - dodaję nieco ciszej, siląc się na lekki uśmiech.
Alfred przygląda mi się chwilę z uwagą, po czym odwzajemnia uśmiech w charakterystyczny dla siebie sposób.

- Z chęcią skorzystam z pańskiej oferty. - udaje mój ton grzecznościowy, zarabiając kuksańca w ramię i nieco szczerszy uśmiech na mojej twarzy. - A tak serio to dzięki Iggy. -
Pochyla się i cmoka mnie w policzek, sekundę później znikając za drzwiami łazienki. A ja stoję i patrzę za nim jakbym był sparaliżowany.
Czy on właśnie …?
Prycham z irytacją i kręcę głową, czując na policzkach rumieńce. Cholerny idiota…
Słyszę szum wody; praktycznie wbiegam po schodach na piętro. Wracam do swojego pokoju i szybko układam rozrzucone rzeczy. Wiem, jak skończy się proponowanie mu oddzielnego pokoju - nie zmruży oczu przez całą noc ,bo będzie się bał, albo po pięciu minutach przyjdzie do mnie z kocykiem jak wtedy, gdy był mały. Z niektórych rzeczy się nie wyrasta…
Spędza w łazience więcej czasu niż przypuszczałem, ale wreszcie pojawia się w pokoju. To dziwne, jego skóra jest prawie tak biała jak podkoszilek, który nosi.

- Pożyczyłem sobie od ciebie krótkie spodenki, nie obrazisz się ? - pyta z lekkim uśmiechem, a ja tylko macham ręką. Rozgląda się po pokoju, zdejmuje okulary i kładzie je na szafce przy drzwiach. - Śpimy razem? -
- Wiesz jak będzie jak każę ci iść do pokoju obok. -
Uśmiecha się szeroko.
- Wiem, ale zazwyczaj starasz się mnie unikać na wszystkie możliwe sposoby. Przynajmniej odkąd nie jestem dzieckiem. - drugie dodaje ciszej, ale i tak sprawia, że moje serce na moment przestaje bić.
Zapada niezręczna cisza. Alfred zamyka drzwi i znowu się uśmiecha.

- Sorry, nie chciałem cię dołować… -
- Nic mi nie jest. - mruczę tonem sugerującym, że jest wręcz przeciwnie, ale on nie podejmuje dalszej dyskusji. - Po prostu… chodźmy już. Swoją drogą dzisiaj ci odpuszczę, ale jutro masz mi się wytłumaczyć. - uśmiecham się lekko; tym razem to on spuszcza wzrok.
Gasi światło i kładziemy się po przeciwnych stronach łóżka, w miarę dokładnie okrywając kocem. Przynajmniej próbujemy, bo przeciąganie go z jednej strony na drugą kończy się spaniem ramię-w-ramię w niezręcznym milczeniu. Przynajmniej dla mnie; jemu wydaje się to nie przeszkadzać.

- Jeez, Iggy, jaki ty jesteś sztywny! - wybucha nagle, obracając się na bok, twarzą w moją stronę. Instynktownie robię to samo, a wtedy obejmuje mnie i przytula do siebie, zanim zdążę się zorientować, co właściwie się dzieje.
- Co ty wyprawiasz ?! - czuję palący rumieniec na policzkach, próbując się jakoś oswobodzić, ale bez skutku.
- Szszsz, śpimy ! - jego głos brzmi, jakby chciał się roześmiać. - Enjoyuj, póki możesz. - dodaje ciszej.
Na sekundę przypomina mi się sytuacja sprzed godziny i opuszczam wzrok.

- Jesteś … - brakuje mi słów, żeby opisać jak bardzo nieprzewidywalny i pokręcony jest Alfred.
- Wiem, a teraz ciii. - zniża głos do szeptu. - Słodkich snów. - uśmiecha się lekko.
- Nawzajem… - mruczę, poddając się i wtulając w jego koszulkę. To śmieszne, jak szybko bije mu serce…
To śmieszne, jak miło jest mieć go znowu blisko siebie…

~*~



(akszuali mam pod to taki krótki dopisek, ale uznałam że rozwala atmosferę, więc go nie ma. Bardzo logiczne zdanie, polecam xD)


http://24.media.tumblr.com/0232abe377ce40acda04905969a7cf65/tumblr_mn80xeWQna1r2uvl2o2_500.gif

Offline

#59 18-06-15 22:04:47

 Willczyca68

Czarnoksiężnik z Krainy Koszmaru

Punktów :   

Re: ~Różne fragmenty

Tak się kończy pisanie w nocy przy moim braku ogarniania rzeczywistości, wyłączonej autokorekcie i głupiej interpunkcji xD Ale wielkie dzięki :33 Ja się średników boję xD Nie mam bladego pojęcia co i po co to jest ... Lol. Na polskim uczą nas całej głupiej gramatyki a o średniku ani słowa przez ostatnie dwa lata nie powiedziała... xD
Ty serio lubisz te średniki , no nie ? xD
I powtórzenie zamierzone. Swoją drogą następnym razem powiem, że wszystkie błędy są zmierzone , lol xD
I poprawiłam zgodnie ze wskazówkami, przynajmniej to co ogarnęłam, bo znając mnie to nawet poprawić nie umiem xD

I bardzo mnie cieszy sposób w jaki odpowiadasz :v Miłe i pozbawione krytyki komenty mam od Bratniej Duszy i czasem Poginki xD
*próbuje ogarnąć tekst, ale średnio mi idzie xD* Chodzi ci o to" - cośtam - " ? Pani na polskim też mi to zakreśla xD To trochę tak jak z spacja , spacja w większości moich tekstów, takie głupie przyzwyczajenie... Ale przecinki powoli zwalczam , na to też coś się poradzi :v xD
Swoją drogą tak się zaczynam zastanawiam jaka jest ogólnie twoja reakcja jak wszędzie wszyscy piszą normalne opowiadania, a u mnie za każdym (wyjątek belamerica) slash xD


http://24.media.tumblr.com/0232abe377ce40acda04905969a7cf65/tumblr_mn80xeWQna1r2uvl2o2_500.gif

Offline

#60 18-06-15 23:44:35

 Willczyca68

Czarnoksiężnik z Krainy Koszmaru

Punktów :   

Re: ~Różne fragmenty

Następnych tekstów to dużo będzie, bo się dziadostwa w brudnopisie nazbierało i nadrabiając ciszę na blogu trochę tym pospamię ... Bój się xD
Bliskich przyjaciół powiadasz ... Hue hue, widzę że do ficku 'Walentynki w Pandemonium' nie dotarłaś, he he xD Nie no, żartuję xD Piszę to do momentu, do którego sama lubię czytać... Chociaż dokładnie, 'nie takie opowiadania się już znajdowało' ... Omg, czasem jak tak się zastanowię co ja czytałam odkąd odkryłam fanficki ... To się boję xD
Hmm... A to może wcale taki zły pomysł nie jest ... Chociaż jak zqcznę tego używać to wszystkie inne znaki interpunkcji pójdą w zapomnienie xD
He he, no to mam dla cb tekst tradycyjnie bez średników, show your love xD
(Btw tak sobie wertuję te teksty w brudnopisie i brak telefonu się źle odbija na mojej psychice, wszędzie deprecha, lol xD)

~*~

Ouch... I ała... I znowu...
Z uśmiechem idę korytarzem, próbując powstrzymać pojawienie się w oczach łez. Cholera... Nie ma jak mieć szefa-sadystę... Chyba już wiem, jak się czuł Litwa u Rosji... Jak nadal czuje się Litwa u Rosji... Chociaż on ma pewnie gorzej...

- Ameryka! - słyszę głos z mocnym brytyjskim akcentem. Obracam się ze sztucznym, szerokim uśmiechem.
- Elo Iggy! - mój głos jest wesoły jak zwykle, ale on i tak marszczy brwi.
- Wszystko w porządku? - przygląda mi się uważnie. Wybucham swoim charakterystycznym, irytującym wszystkich dookoła śmiechem.
- Of course! Jestem Hero pamiętasz? Co złego mogłoby się dziać? -
Wzrusza ramionami. Przez sekundę mam ochotę zrobić cokolwiek, byle nie stać przed nim udając, że wszystko jest w porządku. Ale po co mam go męczyć swoimi problemami, skoro i tak mi nie pomoże ?

- Nieważne. Reszta na ciebie czeka, więc bądź tak miły i wreszcie do nas dołącz - mówi z irytacją, jakby chciał, żebym zapomniał o tej troskliwej stronie, która kazała mu zadać pierwsze pytanie.
Łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę sali konferencyjnej. Niesamowita siła wewnętrzna powstrzymuje mnie od jęczenia z bólu.
Ała...
Spotkanie mija jak zwykle. Po pierwszych trzech minutach od mojego wejścia na salę Anglia zapomina o wszystkim i wciąga się w kłótnię z Francją. Reszta też się sprzecza, chociaż ciszej niż ta dwójka. Ja tylko siedzę cicho z wzrokiem wbitym w stół i modlę się, żeby to spotkanie trwało wieki.
Boję się wracać do siebie.

- Spokój! - Niemcy uderza rękami w stół, aż podskakuję wystraszony (z resztą nie jako jedyny). Ciąg dalszy jego krzyku zagłusza pulsujący ból głowy. Świetnie, jeszcze tego mi do szczęścia brakowało...
- Na czym skończyliśmy? - pyta Chiny, patrząc się po reszcie, ale nikt nie jest w stanie przypomnieć sobie tematu rozmowy.
- Wydaje mi się, że ostatnio wspomniana została... - zaczyna Japonia, ale sekundę potem Włochy wstaje z szerokim uśmiechem krzycząc "Pasta!"
Kłótnie znowu wypełniają pomieszczenie, a moja głowa opada na stół facepalmując otoczenie.
Mija chwila, kiedy czuję, jak ktoś trąca mnie w ramię. Podnoszę głowę i zerkam w bok, prosto w patrzałki Anglii. Rozglądam się z zaskoczeniem, stwierdzając, że jesteśmy sami. Zasnąłem? W sumie to nie aż takie dziwne...

- Co się z tobą dzieje? - pyta, siadając obok mnie z zatroskanym spojrzeniem. Rzadki widok...
- Nic - jakoś udaje mi się uśmiechnąć. - Grałem przez całą noc i ledwo kontaktuję.
Jak na improwizację wyszło mi całkiem nieźle, a przynajmniej wiarygodnie.
- Jakoś tak nie wydaje mi się.
- Pfff - wstaję i zasuwam za sobą krzesło. - Źle ci się nie wydaje. W każdym razie dzięki za obudzenie, lece do house nadrobić noc ... - mruczę z kolejnym uśmiechem. Jestem w tym całkiem dobry... - Bye, Iggy! -
Idę w stronę drzwi, ale jego głos skutecznie mnie unieruchamia.
- Kulejesz?
Przeklinam w myślach jego spostrzegawczość.
- Przywaliłem kolanem w stół jak Dojcy wrzasnął i nadal boli - wzruszam ramionami. - Jeszcze jakieś pytanka, czy skończyłeś zabawę w Sherlocka? - w moim tonie pojawia się irytacja. Zły znak.
Słyszę, jak odsuwa krzesło, ale nie odwracam się twarzą w jego stronę.

- Jeszcze jedno, nie pytanie, ale spostrzeżenie. - jego kroki zatrzymują cię tuż za mną. - Powiedziałeś 'house', a nie 'home'. -
- No i co z tego?! - odskakuję nieco od niego, odwracając się i patrząc prosto w zielone oczy.
- Powiedz mi, co się dzieje, Alfred!
Używa ludzkiego imienia. Jeszcze gorszy znak.
- Nic się nie dzieje! Masz jakieś urojenia! Wyimaginowany przyjaciel ci zdechł, czy co?! -
Ouch, to było wredne. I to takie wredne-wredne, zwłaszcza jak na mnie.
Anglia przez sekundę wygląda na urażonego; potem tylko ze smutkiem wbija wzrok gdzieś w bok i wzdycha.

- Słuchaj... Wychowałem cię i, kto jak kto, ale ja wiem jak odróżnić prawdę od kłamstwa,a uśmiech od maski. Więc nie mów mi, skoro uważasz, że duma ci nie pozwala albo masz jakikolwiek inne bzdurne wytłumaczenie na ukrywanie przede mną tego problemu. Ale ja i tak się dowiem. Boję się tylko, że wtedy już może być za późno.
~*~
Ewentualnie tyci fluff na koniec :
(w tym momencie postępuję krok do przodu i przytulam go lekko.
- Przepraszam Artie, ale są problemy, z którymi sam muszę się zmierzyć. - mruczę cicho.)

Hue hue xD I tak, piszem telefonem. Jest nawet wygodniej niż na laptopie domowym chociaż polskie znaki mnie wkurzają xD
Swoją drogą coś mi się z tych ff robią opowieści na dobranoc, nie ze względu na tekst, tylko cały czas (wow od wczoraj xD) biorę się za pisanie i wrzucanie gdy kładę się spać xD lol xD Nie ważne xD
Czekam na wytknięcie braku średników :v


http://24.media.tumblr.com/0232abe377ce40acda04905969a7cf65/tumblr_mn80xeWQna1r2uvl2o2_500.gif

Offline

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.350z.pun.pl www.rezydencja-surykatek.pun.pl www.220v.pun.pl www.budownictwo89.pun.pl www.kibicesokolwola.pun.pl